Pokój przy sadzie
Najnowsze
(25 stycznia 2025). Koty grzeją się przy rozgrzanym piecu.
Ogólny
opis pokoju. Pokój ten jest położony od
północnej strony domu, naprzeciw sadu. Jest to pokój przechodni od holu
do salonu. Jest
w nim troje dwuskrzydłowych drzwi. Z tego powodu jest trudny do
zagospodarowania. Ciekawostką pokoju są w pełni zachowane wewnętrzne
okiennice. Po wojnie pokój ten wraz z salonem pełnił funkcję świetlicy.
W pokoju są też ślady po ozdobnym piecu narożnycm i już powojennym
piecu kuchennym. W dużym stopniu jest
zachowana w nim podłoga.
Jedynie w miejscach, gdzie były stawiane piece, brak jest oryginalnych
desek. W gorszym stanie są deski, które są przy samej ścianie. Z powodu
wilgotnego muru są już podniszczone. W pokoju został postawiony zielony
piec, który przywiozłem z Ełku. Pierwotnie w pokoju stał duży, narożny
piec, o czym świadczą ślady wycięte w deskach w podłodze. Osoby znające
ten dom sprzed lat mówiły, że w tym miejscu stał ozdobny piec z
figurami. Prawdopodobnie były to narożne kafle z kariatydami w
podstawie pieca. Gdy kupiłem dom, to w miejscu ozdobnego pieca leżała
sterta żółtych kafli z wytwórni w Velten koło Berlina. Kafle te
prawdopodobnie pochodziły z pieca stojącego w salonie.
Plany zagospodarowania pokoju. Pokój będzie przeznaczony do użytku osobistego przez jednego z domowników, utrzymany w dawnym stylu. Poza współczesną wersalką umeblowanie będzie głównie XVIII-XIX-wieczne. Nowoczne będą rozwiązania oświetlenia, głównie LEDowe. Tradycyjny będzie jedynie główny, mosiężny, masywny żyrandol, imitujący oświetlenie świecowe. Żyrandol i mosiężny kinkiet formą i wykonaniem pasują do siebie. Okna i okiennice będą w kolorze ciemnego dębu. Pod parapetami pierwotnie były kasetonowe panele, ale ze starości i wilgoci już się rozsypały. W ich miejsce planuję warstwę nietynkowanych, starych cegieł przywiezionych z Belgii o nietypowym rozmiarze - 20 cm długości. Pomiędzy cegły będą wkomponowane stare, nieglazurowane kafle piecowe. Będą one oświetlone listwami LED umieszczonymi pod parapetami. Planuję też zamontować listwy led na szczycie koron, oświetlające miejscowo sufit, dające dyskretne, przytłumione światło. Ściany pokoju będą pomalowane na biało, kontrastujące z ciemnymi meblami wraz ze stolarką okienną i drzwiową. Planowane wyposażenie pokoju. 1. Szafa dębowa 2. Szafa dębowa 3. Szafa jednodrzwiowa 4. Stół secesyjny 5. Kufer dębowy 6. Biurko dębowe z nadstawką 7. Zegar stojący półokrągły 8. Żyrandol mosiężny 9. Kinkiet mosiężny masywny Trochę
historii. Zdjęcie zrobione latem 1935
roku przedstawia widok na salon przez drzwi z pokoju przechodniego.
Między drzwiami a piecem widoczny jest okrągły stół, przykryty
haftowanym obrusem, z bukietem kwiatów w wazonie, prawdopodobnie
naparstnic.
17 stycznia 2009. Pokój służy
głównie jako graciarnia. Jest mało praktyczny ze względu na otwory
drzwiowe i okienne na każdej ścianie. Poprzedni właściciel w salonie i
tym pokoju prowadził hurtownię spożywczą. Z tego powodu usunął cegły z
zamurowanego otworu drzwiowego do jadalni, aby uzyskać większą
przestrzeń na magazyn. Drzwi zostały zamurowane prawdopodobnie w XIX
wieku. Wcześniej musiały być tam drzwi, ponieważ w podłodze były
osadzone belki ze starej ościeżnicy. Otwór był zamurowany cegłami,
które suszone były na słomie przed wypalaniem. Gdy kupiłem dom, to
leżały złożone w kącie pokoju. Cegły te znalazły swoje ponowne
zastosowanie w urządzeniu pomieszczeń.
Maj-czerwiec 2012 Czerwiec 2014 13 stycznia 2019. Lipiec 2019. Wyposażenie pokoju dość często się zmienia. Jest wykorzystywany jako tymczasowy magazyn różnych mebli. 15 października 2019. Sceny po
przywiezieniu mebli z Grajwa i radość kotów w nowej scenerii. Pojawiły
się nowe możliwości wskakiwania coraz wyżej.
26 maja 2020. Kolejne meble przywiezione z Grajwa.
Sierpień 2020. 1 grudnia 2023. Przywiezione
zostały meble czekające już od kilku miesięcy na transport z Grajwa.
Będą musiały jakiś czas spędzić w tym pokoju, aż będzie przygotowane
dla nich docelowe miejsce.
Częściowo jest już zamurowany otwór drzwiowy do jadalni. Maj/czerwiec 2024. Nadeszła
wreszcie pora na remont pokoju. Dokończyłem zamurowywanie otworu
drzwiowego do jadalni. Postanowiłem jednak zostawić jakiś ślad, że były
tu drzwi. Najwyższą warstwę cegieł pod łukiem, wystającą ponad tynk,
zrobiłem już ze standardowej, współczesnej cegły.
W kilku miejscach podłoga była
w bardzo kiepskim stanie. Fragmenty podłogi miały już zmieniane deski.
Prawdopodobnie związane było to ze stawianiem pieców w innych
miejscach, niż w pierwotnym projekcie. Na zdjęciu poniżej jest ściana,
w której jest kilka przewodów kominowych. Możliwe, że pomieszczenie
mogło spełniać rolę kuchni, a wycięcie w podłodze było zrobione pod
piec kuchenny. Potem piec został zlikwidowany i podłoga uzupełniona. W
miejsce dawnych legarów zostały wstawione sosnowe kołki i wszystko
zostało przysypane drobnym piaskiem, prawdopodobnie ze strumienia,
wymieszane z tłuczonymi butelkami. Nie wiem, czy to miało być
zabezpieczenie przed myszami? W każdym razie nawybierałem się tych
szkieł. Całe to wykonanie było dość kiepskie. Przede wszystkim drewno
było narażone na wilgoć przenikającą z piwnicy poprzez sklepienie.
Kołki pełniące rolę legarów były mocno spróchniałe, a deski na nich
leżące też były w kiepskim stanie. Dotykały bezpośrednio wilgotnego
piasku pod nimi. Wszystko to wybrałem i pod nowe legary włożyłem papę,
której nadmiar został mi po remoncie dachu. Tak więc nowo położone
drewno zostało oddzielone od wilgoci z piwnicy. Podłogę uzupełniłem
deskami, które pozostały mi ze starego poszycia dachu. Zarówno stare
deski podłogowe jak i deski w poszyciu dachu w nowszej części miały
grubość 32 mm. Przy okazji wykorzystałem połączenia pióro-wpust, które
były na poszyciu dachu, dzięki czemu deski zostały wzmocnione. Deski,
które wstawiłem oparte są tylko na dwóch legarach, co nie sprzyja ich
stabilności przy zmiennym obciążeniu. Ale dzięki połaczeniu pióro-wpust
obciążenie rozchodzi się też na sąsiednie deski. Do przybicia
wykorzystałem żelazne, dość duże, niecynkowane gwożdzie. Cynkowane są
ładne, ale niekoniecznie dobrze sprawdzają się w takich miejscach.
Żelazny gwóźdź z czasem trochę skoroduje i połaczenie będzie trwalsze,
gwóźdź tak łatwo nie wylezie z drewna. Poza tym lekko skorodowana
główka gwoździa wygląda w podłodze znacznie lepiej, niż błyszcząca
powierzchnia cynku, szczególnie gdy podłogę zamierzam zaolejować, a nie
malować. Wstawione deski są stare, około 120-letnie. Deski te nie będą
się szczególnie wyróżniać od reszty podłogi.
14 lipca 2024 17 lipca 2024. Kolejny fragment
podłogi remontuję, tym razem koło pieca. Trochę za wcześnie odbudowałem
piec, gdy jeszcze tyle ich nie nazwoziłem do Dębian. Pierwotnie stał tu
piec narożny, o czym świadczą ślady w podłodze. Deski uzupełniam tak,
aby tych śladów nie zatrzeć.
25 lipca 2024. Kolejne prace w układaniu nowej instalacji elektrycznej i reperowaniu następnego kawałka podłogi. Przy ścianie brak było
oryginalnych legarów, a były położone na glinie kawałki byle jakich
belek, do tego już spróchniałych. Nowe legary zrobiłem z belek
zdemontowanych z więźby dachowej podczas remontu nowszej części dworu.
Pod legary i wypełnienie między nimi dałem warstwę papy, aby odizolować
ten kawałek podłogi od wilgoci idącej z piwnicy poprzez mury i
sklepienie.
W okolicy pieca są jeszcze resztki dawnego wzorku malowanego wałkiem.
30 lipca 2024. Mosiężny kinkiet został uzupełniony o klosze i przymierzony do miejsca, w którym będzie zamontowany na stałe. 3 sierpnia 2024. Zakątek przy
piecu przeznaczony jest na wersalkę lub łózko. Dla wygody zaplanowałem
dwa rodzaje oświetlenia, które można będzie włączać na leżąco. Kinkiet
daje światło rozproszone, łagodne, a pod łukiem z cegieł jest
oświetlenie zrobione ze starej korony od szafy, uzupełnione o pasek
LED, dający dość silne światło, przy którym można czytać książki.
Lampa ze starej korony od szafy w trakcie pokrywania lakierobejcą. 1 listopada 2024. Stara dębowa
szafa została przeciągnięta z północnej biblioteki. Zanim szafa
osiądzie w tym miejscu na stałe, trzeba jeszcze wymienić kawałek
podłogi przy samym murze. Deski z powodu wilgoci od cegieł są
spróchniałe przy samej ścianie.
Biurko zostało przestawione w
miejsce, w którym będzie na stałe. Na biurku mosiężny żyrandol i
kinkiet, które wkrótce zawisną na swoich miejscach.
Z sufitu zwisa jeszcze
żyrandol, który jest w tym miejscu od kilku lat. Żarówki znajdują się
blisko sufitu. Żyrandol, który tu zawiśnie, jest dłuższy, a
żarówki będą niżej. Przy drzwiach jest postawiona do przymiarki
skrzynka od bardzo starego zegara, wymagająca renowacji.
3 listopada 2024/ Bardzo
stary, dębowy kufer jes w trakcie nasączania olejem lnianym. Stere
drewno przybiera głęboki, bardzo ładny kolor.
Do pokoju został również
przeniesiony inny stół, dość masywny i stabilny, jednak nie tak stary
jak inne meble. Jest w stylu secesyjnym i prawdopodobnie jest z
przełomu XIX i XX wieku. Górna część stołu jest już po renowacji. Dolna
część jest jeszcze pomalowana szarą farbą.
Wersalka została przesunięta pod ścianę w pobliże pieca. Kawałek ściany został już pomalowany białą farbą - Jedynką. Pierwsza próba z oświetleniem paskiem LED nad koroną nad drzwiami. Niedziela, 17.11.2024. W
pokoju zrobiłem trochę porządku i przemeblowanie. Dzień wcześniej
przeniosłem z biblioteki nadstawkę do biurka. Przy tym biurku będzie
bardziej praktyczna. Dokleiłem listwy, które od chwili kupienia
nadstawki nie były jeszcze przymocowane.
Kilka dni wcześniej
przeprowadziłem się do tego pokoju. Na zewnątrz zrobiło się już zimno,
a tu napalone w piecu, temperatura około 20ºC. Wieczorem starałem się
po skończeniu prac remontowych wysprzątać pokój i podłogę przetrzeć na
mokro, aby nie spać w pyle i brudzie. Koty bardzo szybko odkryły, że
pokój ten jest dobrym miejscem do zamieszkania i nocowania. Długie,
listopadowe wieczory i noce najlepiej przespać.
Nadstawka na biurko okazała się
też pożytecznym sprzętem dla kotów. Nie dość, że nagrzany pokój,
miejscówka z dobrym widokiem, to jeszcze można posiedzieć w mojej
obecności, gdy robię coś przy komputerze.
Kawałek ściany odmalowałem
jeszcze przy niedokończonym uzupełnianiu tynków w innych częściach
pokoju. Zależało mi na przytarganiu szafy do pokoju, bo przez kilka
najbliższych tygodni nie będę mógł nic ciężkiego podnosić. Szafa była
składowana w salonie i trzeba było poprzesuwać wiele innych mebli, by
ją wydobyć. Nie było łatwo, ale się udało. Szafa stanęła w docelowym
miejscu.
Nadstawka nad biurkiem stała się punktem widokowo-sypialnym dla pulchnej Puchatki. Specjalnie do tego biurka dokupiłem w Grajwie solidny fotel - podkowę. 24 listopada 2024.
Fragmenty ścian i sufitu są stopniowo malowane. Dzięki temu pokój jest
nieco jaśniejszy. Nagrzany piec nadaje się też do suszenia kiełbasy.
Średniej jakości kiełbasa - podwawelska, po wysuszeniu staje się
najlepszą z najlepszych, zostawiając daleko w tyle pod względem smaku
wszelkie kabanosy.
Między oknami została postawiona skrzynka od bardzo starego zegara, czekającego na renowację. Moje prace nadzorowała grupa znudzonych inspektorów budowlanych. Pojedyncza warstwa farby nie wystarczy. Spod farby wyłażą ślady po dawnym okopceniu sufitu i ściany. Oświetlenie paskiem LED zamontowane na koronie okazało się dość dobrym pomysłem. Daje rozproszone, równe światło.
18 grudnia 2024. Kupiona dwa
dni wcześniej poprzez Allegro gipsowa rozeta na sufit, nad żyrandol,
została dostarczona przez kuriera. Starałem się dobrać taką, aby nie
gryzła się stylem z żyrandolem. Oczywiście rozeta musiała zostać
zaakceptowana przez stylistę i inspektora budowlanego w jednym.
Nawet samo styropianowe pudełko z rozetą posiadało cechy użytkowe, co zostało udokumentowane na zdjęciu poniżej. 28 grudnia 2024. Obudowa zegara
półokrągłego jest już odnowiona. Pora wrócić do odnawiania pokoju. Do
zrobienia w najbliższym czasie jest uzupełnianie ubytków w tynku,
podłączenie kolejnych elementów instalacji elektrycznej i naprawa
podłogi.
1 stycznia 2025. Najwyraźniej
koty mocno balowały na sylwestra. Trzeba wyspać się w nagrzanym pokoju
w pobliżu pieca, do tego na miękkim posłaniu.
Nie ma to jak zająć strategiczne miejsce w pobliżu opiekuna.
Dwa
skrzydła posiadały tylko jeden zawias, trzech brakowało. Jako że
chomikowałem różne rupiecie znajdowane w domu przez lata, to i okazało
się, że miałem też odpowiednie, oryginalne zawiasy. W jednym zawiasie
musiałem jednak wybić ozdobny sworzeń i przełożyć go na drugą stronę
zawiasu, aby mieć komplet - dwa zawiasy prawe i dwa lewe. Nie było to
łatwe, bo sworzeń był przynitowany tak dokładnie i niewidocznie, że nie
mogłem odnaleźć miejsca z nitem, aby go wybić. W końcu sworzeń wybiłem
na gorąco, po rozgrzaniu do czerwoności w piecu całego zawiasu. Nit był
już miękki i wybijany sworzeń ściął go. Przy okazji wyczyściełem
wszystkie zawiasy ze starej farby i zaoksydowałem je ogniowo -
rozgrzałem je do czerwoności i wrzuciłem do oleju jadalnego. W
przeciwieństwie do oleju mineralnego, olej jadalny w takiej sytuacji
tworzy na powierzchni metalu cieniutką, twardą warstwę warstwę niczym
lakier. Utworzona warstwa czarnego FeO wraz z olejem na powierzchni
metalu daje ładną, a jednocześnie dość odporną na korozję powierzchnię.
Zawias, w którym przekładałem trzpień jest łatwy do rozpoznania -
widoczne są w nim dziury po nicie.
Przy okazji przetrząsania
zasobów strychowych w poszukiwaniu zawiasów wygrzebałem też cztery
haki, które używane są do mocowania w murze futryn, ościeżnic czy
innych elementów, np. koron. Te cztery haki będą wykorzystane do
przymocowania do ściany drewnianego obramowania otworów okiennych.
Obramowania te nie są dobrze przymocowane do muru i skutkiem tego są
duże szczeliny w konstrukcji. Haki zostały zaoksydowane ogniowo -
rozgrzane w piecu do czerwoności i wrzucone do oleju.
A wszelkie moje wysiłki z
całkowitą obojętnością obserwują koty lub całkowicie je ignorują,
korzystając z nagrzanego pokoju i miękkiej pościeli.
Zupełnie niespodziewanie 6
stycznia 2024 zabrałem się za naprawę i oczyszczanie ze starych farb
korony,
która będzie zamocowana nad drzwiami do salonu. Dzień wcześniej
skleiłem duże pęknięcie deski z dolnej części korony. Koronę czyściłem
z wykorzystaniem opalarki lub na zimno przy użyciu różnych skrobaków.
Koronę podzieliłem na dwie części, które były zbite sześcioma
gwoździami, ale niezbyt dokładnie, bo między nimi była duża szpara
wypełniona wiekowymi śmieciami. Po doczyszczeniu obu części połaczę je,
ale już za pomocą kołków i kleju. Trzeba będzie dorobić jeszcze jedną
listwę u dołu korony i uzupełnić kilka ubytków. Potem będzie bejcowanie
i malowanie lakierobejcą lub olejem lnianym. Drzwi, obramowanie i
korona będą w kolorze
starego dębu.
Dwie części korony już razem,
ale dolna część nie jest jeszcze do końca doczyszczona. Praca zajęła
kilka godzin. Na wierzchu korony planuję jeszcze zamonowanie
oświetlenia z wykorzystaniem paska LED, oświetlającego ścianę nad
koroną i sufit.
11 stycznia 2025. Korona jest
już oczyszczona z farby, ubytki drewna są pouzupełniane. Posklejane są
też fragmenty uszkodzone przez koty, które trzykrotnie zrzucały tę
koronę ze stołu na podłogę.
Korona została wieczorem
zabejcowana wodną bejcą w kolorze dębu i postawiona na noc przy
nagrzanym piecu do wysuszenia. Następnego dnia poprawiłem bejcą
miejsca, które nie były dokładnie pokryte barwnikiem. Do tego musiałem
przynieść już nowe pudełko z bejcą. Pech chciał, że pudełko strąciłem
ze stołu przenoszoną koroną i cała zawartość wylądowała na podłodze.
Chcąc nie chcąc, musiałem już tę bejcę rozsmarować po deskach. Bejca
była i tak przeznaczona do tego, ale jeszcze nie w tym momencie.
Korona została nasączona olejem
lnianym. Renowacja korony została zakończona i korona wylądowała na
szafie, gdzie była bardziej bezpieczna i mniej narażona na uszczerbki z
mojej i kociej strony.
Wszelkie moje prace zawsze są
uważnie obserwowane przez stado leniwców dębiańskich, zapewne
dziwiących się, po co ci ludzie tak się męczą, skoro można poleżeć na
łóżku, stole czy szafie, czy pogrzać się przy piecu.
18 stycznia 2025. Do pokoju
trafił z Grajwa kolejny element do tworzenia klimatu pomieszczenia -
mosiężna lampa stołowa z ładnym abażurem.
19 stycznia 2025. Spośród
rupieci na strychu wygrzebałem i zaoksydowałem dwa haki, którymi
przymocuję koronę nad drzwiami do ściany. Haki te odnalazłem wśród
różnych starych gratów, które walały się po domu. A moży były wykopane
gdzieś z ziemi. Nie pamiętam. Chomikuję każdy kawałek metalu, który
gdzieś znajdę w domu czy ogrodzie.
Z drzwi, które będą do salonu,
wymontowałem zamek. Wymoczyłem go w stężonym wodorotlenku sodu, aby
rozpuścić stare farby. Potem przy pomocy WD40 rozmiękczyłem zablokowane
przez rdzę mechanizmy. Sprężyny okazały się na szczęście całe. Po
rozruszaniu mechanizmów nasmarowałem je towotem i zabrałem się za
dopasowanie klucza. Klucz musiałem dość długo pilnikami iglakami
dopasowywać do wewnętrznej struktury zamka. Nie wystarczyło tylko
dopasować klucz do otworu.
22 stycznia 2025. Przyszła kolej na tynkowanie i wyrównywanie ściany w okolicach pieca.
25 stycznia 2025. Ściany przy
piecu są już prawie gotowe. Musiałem jeszcze wydrapać część farby,
ponieważ spod niej wystawały fragmenty pokryte czarną warstwą smoły.
Przwdopodobnie stał w tym miejscu piec kuchenny, a kanał do komina
przylegał bezpośrednio do sciany.
Przyszła pora
na zajęcie się podłogą przy oknach. Deski były zupełnie spróchniałe i
wymagające wymiany. Końcówki legarów przy oknach są w nienajlepszym
stanie. Być może trzeba będzie nieco je skrócić.
|