Bolesław Leśmian
METAFIZYKA
Kraina,
gdzie żyć łatwiej i konać mniej trudno -
Gdzie
wieczność już nie tajnie wystawa na straży
Trosk
doczesnych - gdzie bardziej jest bosko niż ludno -
I gdzie
każdy za wszystkich nie cierpi - lecz marzy!
Są tu sady
bez wyjścia i groble, nad szybą
Owej rzeki
wyśnione, co kiedyś wytryśnie -
I niejeden
tu pałac w zagąszczu Ci błyśnie,
Godny
tego, by nie był niczyją siedzibą!
Są tu w
lasach mrowiska, wzniesione nad drogą,
Gdzie
wre praca snów rojnych - odwieczna i bratnia -
I jest
tu owa cisza błekitna, ostatnia
Z tych,
co jeszcze na uśmiech zdobywać się mogą.
Tylko czasem
na polu jakiś krzyż skrzydlaty
Wiatraka,
mielącego mgły marzeń i ciernie,
Brakiem
boga na sobie zlękniony niezmiernie -
Szaleje
i skrzydłami uderza w zaświaty!
Bywalec
tych uroczysk, powabnych swym tronem,
Umie błysków
najmniejszą wyśledzić nieznaczność,
I w szczelinie
pomiędzy istnieniem a zgonem
Dojrzeć
gwiazdę niezgorszą lub niezłą opatrzność...
Lecz się
nigdy nie strwoży, zrozumie zbłąkany,
Bezkrólewiem
w niebiosach lub własnego cienia
Zgubą
w jarach - lub zbytnią łatwością zamiany
Jednych
cudów na drugie... Niech cud też się zmienia!
Jego tylko
tu nęci nie zwiedzona grota
Lub kwiat
jeszcze nie znany, lub muszla co rzadsza -
I na wszelki
przypadek wtórego żywota
Duszę
swoją w te dziwy chętnie zaopatrza...
On tu przyszedł
sam przez się, by własne szaleństwo
Karmić
strawą najlepszą na ziemi i niebie -
I nad
brzegiem przepaści wytańczyć dla siebie
Jeden
lęk drogocenny lub niebezpieczeństwo!... |