Zegar wiszący wysoki
W Kopalni Skarbów ta obudowa
była już od 20 lat, przerzucana z kąta w kąt i wielokrotnie zagrożona
wrzuceniem do pieca. Jednak zawsze znajdowała obrońcę, który widział w
niej potencjał. Ten potencjał i ja dostrzegłem, choć gdy ją widziałem
stojącą do góry nogami w kącie, gdzieś wstydliwie schowaną za meblami,
to nie dostrzegałem w niej obudowy od zegara, a raczej szczątki jakiejś
szafki.
Odnawianie skrzynki
rozpocząłem od inwentaryzacji elementów obudowy i dopasowania, w którym
miejscu te elementy powinny być. Zegar zrobiony został ze sklejanych
desek sosnowych, pokrytych fornirem, zwanych płytami meblowymi. Z
takich płyt były wycinane elementy skrzynki zegara, a na to naklejane
inne
elementy konstrukcyjne i ozdoby. Efekt jest taki, że spod wielu
elementów nie dało się usunąć resztek forniru. Za pomocą papieru
ściernego oczyściłem drewno ze starego kleju. Część elementów z drewna
sosnowego była zupełnie zżarta przez robaki i trzeba było je usunąć.
Nieco zmieniłem konstrukcję obudowy, a elementy łączyłem ze sobą na
klej z wykorzystaniem drewnianych kołków, które wzmacniały całą
konstrukcję. Nowe elementy zrobiłem z drewna dębowego.
Mechanizm zegara do tej
skrzynki znalazłem 26 stycznia 2023 również w Kopalni Skarbów w
Grajwie. Dostałem go gratis do innych zakupów. Mechanizm jest dużo
starszy od skrzynki. Trzeba będzie włożyć trochę pracy w renowację.
Tarcza jest dość mocno uszkodzona.
Prace przy zegarze zostały
odłożone na 8 miesięcy. Dopiero 15 września 2024 obudowę zegara
przeniosłem do pomieszczenia, które stało się tymczasowym warsztatem
stolarskim, a w przyszłości będzie pokojem wodnym.
Dalsze, intensywne prace
przy skrzynce trwały przez weekend 20-22 września 2024. W dolnej części
przykleiłem trójwarstwową sklejkę sosnowo-dębową. Odkleiłem ją od
jakiegoś starego łóżka z lat 50-tych. Po bokach obudowy mechanizmu też
przykleiłem tę sklejkę. Obudowa od razu nabrała dużo lepszego wyglądu.
Ubytki w ozdobie z drewna
orzechowego uzupełniłem drewnem dębowym, bo niestety, nie znalazłem
żadnego kawałka z orzecha. Obydwa gatunki mają inną barwę i trzeba
będzie użyć odpowiedniej bejcy do zabarwienia wstawek tak, aby możliwie
mało różniły się od reszty ozdoby. Dość kiepsko poszło mi rzeźbienie
rowków. Trzeba naostrzyć dłuta i poprawić brzegi rowków. Ważne są też
umiejętności, a tych jeszcze mam za mało.
Do odnowienia są jeszcze
drzwiczki, zrobione z drewna sosnowego. Zamierzam nakleić na nie fornir
dębowy. Na górze skrzynki będzie zrobiony gzyms.
Na zdjęciu poniżej widoczny
jest etap przyklejania sklejki na boku skrzynki na mechanizm zegara. Na
plecach widoczny jest metalowy element układu do mocowania sprężyny
służącej za gong. Od wewnętrznej strony jest drugi element metalowy.
Dzięki takiemu połączeniu cała skrzynka pracuje jako pudło rezonansowe
do gongu.
Obudowa mechanizmu wygląda już
coraz lepiej. Właściwego wyglądu nabierze dopiero po zabejcowaniu
jasnych elementów i wykończeniu powierzchni olejem lub lakierobejcą.
Wnętrze skrzynki jest bardzo jasne z powodu resztek starego kleju,
łączącego fornir z deskami. W środku widoczna jest wewnętrzna część
uchwytu do gongu.
Górna prawa ozdoba miała
również odłupany kawałek drewna. Uzupełniłem ten ubytek drewnem
dębowym, które dość wyraźnie odróżnia się od orzecha.
Naprawiana ozdoba od
wewnętrznej strony skrzynki. Do pełnego odtworzenia ozdoby trzeba
jeszcze wyrzeźbić brakujące części ślimaków.
Ozdoba od strony zewnętrznej. Dolna część skrzynki
uzupełniona została o delikatny cokół zasłaniający z boku połączenia
desek i
tworząca mały próg z przodu półki. Będzie mogła być wykorzystana na
położenie
jakichś drobiazgów, a próg zabezpieczy je przed spadaniem. Obawiam się,
że ta półka będzie dużą pokusą dla kotów jako miejsce do spania, z
dobrym widokiem na pokój. Cokół zrobiony jest z drewna dębowego z
frezowaną górną krawędzią.
Górny gzyms skrzynki na
mechanizm jest już zrobiony. Jest dość delikatny, nie przytłacza. Jak
znajdę pasującą koronę, to jeszcze w przyszłości nad tym gzymsem będzie
jakaś ozdoba.
Na zdjęciu poniżej jest
przymiarka ozdoby, którą chciałbym jeszcze dołączyć do obudowy. Ozdoba
ta jest znacznie starsza od reszty. Decyzję o jej dołączeniu podejmę
dopiero po przymiarce mechanizmu zegara. Ozdoba jest dość gruba i może
być przeszkodą dla wahadła.
Na zdjęciu poniżej widoczne już
są dwie ramki z listew. Jedna ramka jest przy krawędzi płaszczyzny, a
druga w jej wnętrzu. Tę przy krawedzi zrobiłem zupełnie nową z
frezowanych listew i ćwiartek koła w narożnikach. Wewnętrzna jest
oryginalna, brakowało jednak jednej listwy, górnej, którą dorobiłem.
Udało mi się tak dobrać frezy, że uzyskałem listwę o dokładnie takim
samym profilu, jak oryginalne.
Klejenie listew było dość
proste, jednak przybijanie ich dodatkowo małymi gwoździkami stolarskimi
było wyjątkowo frustrujące. Cienkie gwoździki, twarde drewno, nie
najlepsze oświetlenie i jeszcze gorszy wzrok spowodowały, że słowa
uważane powszechnie za wulgarne były dość treściwym uzupełniem muzyki
dobiegającej z głosników.
Kolejna przymiarka centralnej ozdoby, tym razem już w towarzystwie ramek. Obudowa została uzupełniona o
guzy urozmaicające wygląd. Guzy zostały przyklejone i przybite
dodatkowo małymi gwoździkami stolarskimi.
Nieco kontrowersyjna jest
doczepiona ozdoba pochodząca prawdopodobnie z jakiejś bardzo starej
szafy. Cóż, wyszedł mi sprzęt w stylu eklektycznym, o nieco żartobliwej
formie. Ozdoba przypomina goły tyłek w trakcie toaletowej akcji.
Ale czy wszystko ma być poważne? Na myśl przychodzi mi rzeźbione
siedzisko w krześle w katedrze w
Vence we Francji, gdzie widoczny jest wypięty goły tyłek z dużą
dziurą.
Na zdjęciu można zobaczyć
aktualny stan obudowy. W porównaniu z tym co jest widoczne na pierwszym
zdjęciu można dostrzec, jaką metamorfozę przeszła ta żałosna kupka
drewna. A będzie wyglądać jeszcze lepiej.
Przy skrzynce był mocno
zaśniedziały haczyk do zamykania drzwiczek. Po wyczyszczeniu haczyk
zamontowałem z powrotem po dobraniu mosiężnych wkrętów i podkładki do
wyrównania płaszczyzn.
24 września 2024. Urwałem kilka
godzin z innych, pilnych prac i zająłem się skrzynką. Zewnętrzna
powierzchnia drzwiczek wymagała jeszcze zajęcia się nią, bo widoczne
były sosnowe, brzydkie deseczki. Najlepszym rozwiązaniem wydało mi sie
naklejenie warstwy dębowego forniru. Przyciąłem odpowiednie kawałki,
potraktowałem je wrzątkiem, aby były bardziej elastyczne i przykleiłem.
Potem przycisnąłem ściskami stolarskimi poprzez kawałki deseczek, aby
wilgoć mogła wydostać się z forniru. Zebrałem nadmiar kleju wyłażący ze
szczelin i posypałem je pyłem dębowym spod szlifierki taśmowej. Dzięki
temu po sklejeniu nie będzie widoczny klej na krawędziach. Miejsca te
będą miały barwę klejonego drewna.
Fornir po dwóch godzinach był już przyklejony. Przy pomocy skalpela poprzycinałem fornir do krawędzi okienka. Korzystając z chwilowej przerwy
na stwardnienie kleju dorobiłem dwa guzy, które wydawały mi się
brakujące do kompletu na obudowie. Po ich zamocowaniu obudowa wygląda
lepiej.
25 września 2024. Drewniane
elementy w skrzynce są już niemal kompletne. Pozostaje jeszcze
przycięcie szkła. Wygrzebałem kawałek starego szkła, grubości około 2,5
mm. No i teraz niełatwe zadania dla amatora. Zawodowiec to by w ciągu
minuty wymierzył i wyciął koło ze szkła. Przyłożyłem szkło do okienka,
ale niestety, nie mogłem przyłożyć bezpośrednio na powierzchnię
drzwiczek. Przy wymierzaniu musiałem się liczyć z błędami związanymi z
paralaksą. Na szybę stopniowo naklejałem taśmę klejącą, dopasowując ją
do krzywizny otworu. Starałem się zrobić to możliwie dokładnie.
Obawiałem się, że jak zechcę zbyt dokładnie to dopasować, to szkło
miejscami może wyjść zbyt duże do otworu, w którym ma się zmieścić.
Taśma naklejona. Trzeba było
znaleźć jakiś nóż do szkła. Wygrzebałem dwa noże, jaden bardzo stary,
co najmniej 50-letni, a drugi znacznie nowszy, firmy STALCO. Próby na
kawałku szkła pokazały, że ten starszy nóż jest znacznie lepszy niż ten
nowy. Rysuje linię na szkle bez dużego nacisku. Nacinanie szkła wzdłuż
zewnętrznej krawądzi taśmy trwało chwilę. Nie było łatwe utrzymanie
właściwego położenia noża bez żadnego oparcia. Jakoś jednak poradziłaem
sobie z tym mimo
kiepskiego oświetlenia i jeszcze gorszego wzroku.
Koło na szkle zostało
narysowane, a od krawędzi koła dodatkowe cztery rysy do krawędzi szkła.
Chodziło o to, aby odrywać niepotrzebne kawałki szkła ćwiartkami. Taśma
została usunięta. Pod szkłam była położona ścierka, aby podłoże było
miękkie i niwelowało nierówności stołu, które mogły przy nacisku
spowodować pęknięcie szkła.
Szkło dokładnie opukałem pod
wytworzonymi rysami, aby powstały pęknięcia szkła pod rysami.
Oddzielanie poszło dość sprawnie. Niewielki kawaleczek musiałem
odłamywać za pomocą szczeliny w nożu. Po przyłożeniu szkła do otworu w
drzwiczkach zegara okazało się, że jednak zbyt dokładnie chciałem
dopasować i miejscami szkło nie chciało się zmieścić. Pozostało więc
szlifowanie krawędzi szkła. Z pomocą przyszła mi tu stołowa szlifierka
taśmowa, którą miałem od kilku tygodni, a która bardzo mi się
przydawała
przy robieniu z drewna dębowego różnych elementów do skrzynki.
Szkło gotowe. Teraz trzeba
jakoś je przymocować do drzwiczek. Kołnierz, na którym opiera się szkło
jest od wewnętrznej strony drzwiczek. Szkło musi być blokowane od
strony
zewnętrznej. Na odwrót byłoby to bardzo proste - by wystarczyło kilka
gwoździków i brązowy silikon. Tu jednak nie dam silikonu od zewnętrznej
strony.
Trzeba znaleźć jakieś inne rozwiązanie. Rozważałem kilka opcji.
Wszystkie były jednak pracochłonne. Wymagały precyzyjnego wycinania
kawałków drewna, szlifowania, frezowania, itd. Wpadłem jednak na inny,
myślę, że dość dobry i prosty pomysł. Metrowy kawałek wąskiej i
cienkiej listwy dębowej postanowiłem zwinąć w pierścień, którym
zablokuję szybę i przybiję ją do drzwiczek kilkoma gwoździkami. Drewno
daje się wyginać po namoczeniu we wrzącej wodzie. Przetestowałem. Da
się tak zrobić. Plan na najbliższy weekend to przymiarka mechanizmu do
skrzynki i zrobienie sanek, na których mechanizm będzie wstawiany do
obudowy. Tarcza zegara musi znaleźć się na właściwym poziomie. Wtedy
będę mógl sprawdzić, czy ozdoba centralna nie będzie przeszkadzać w
ruchu wahadła. Jak to będzie już gotowe, to nadejdzie pora na zajęcie
się oczyszczeniem, naprawą, odnowieniem i regulacją mechanizmu zegara.
Zauważyłem, że urwany jest wieszak do wahadła.
Po miesięcznej przerwie
spowodowanej brakiem wolnego czasu uzupełniłem jeszcze drobiazgi w
obudowie. Raził mnie ten kształt tyłka z wiszącym klockiem. Listwę nad
tyłkiem przeciąłem w dwóch miejscach i usunąłem kawałek, a w tym
miejscu wkleiłem wyrzeźbioną aplikację z kwiatkiem i listkami. Wygląd
od razu się poprawił. Na końcach przymocowałem jeszcze skierowane do
dołu piramidki i małe tralki. Bejcowanie obudowy zegara zrobiłem 23
października 2024. Wykorzystałem bejce w kolorze palisandru i starego
dębu.
Następnego dnia, gdy bejca już
wyschła, zabrałem się za nasączenie obudowy zegara olejem lnianym.
Drewno nabrało głębszej, soczystej barwy.
5 grudnia 2024. W skrzynce
niewiele pozostało już do zrobienia. Powierzchnia drewna została
zawoskowana woskiem Liberon w kolorze ciemnego dębu. Do wosku dodawałem
terpentynę, aby był w formie płynnej i lepiej wchodził w szczeliny.
Terpentyna szybciej odparowywała i zostawała cienka warstwa wosku.
Woskowane, wypolerowane drewno posiada przyjemną, jedwabistą w dotyku
powierzchnię. Wyciąłem też nową listwę do zamocowania szkła, bo
poprzednia okazała się za krótka. Listę wygiąłem w gorącej wodzie i
następnego dnia przeszlifowałem na szlifierce taśmowej. Listwa po
wyschnięciu nieco się skróciła.
Przy wszelkich pracach
oczywiście muszą mi towarzyszyć koty. Tym razem Puchatka uważnie
obserwowała, czy aby na pewno wszystko robię zgodnie z zasadami
pracy z drewnem i czy dbam o czystość stylu obudowy.
7 grudnia 2024. Wygrzebałem
wieszak, który może nadać się do powieszenia zegara. Jednak jeden otwór
pod wkręt w blaszce wypadł w miejscu, w który była na wylot dziura,
może po jakimś wcześniejszym, wielkim wkręcie. Otwór przewierciłem
nieco większym wiertłem i wkleiłem tam drewniany kołek. Po jego
obcięciu można już było zamocować wieszak.
Przy zegarze kolejny, znudzony
inspektor. Przepraszam, teraz zgodnie z tendencjami używania
feminatywów powinienem napisać, że inspektorka, o imieniu Gwiazdeczka.
Można zobaczyć, jak wyglądają plecy zegara zrobione z sosnowych desek.
Są przymocowane do reszty ordynarnymi, za dużymi wkrętami. Jednak
wymiana ich nie byłaby zbyt dobrym pomysłem.
Obudowa jest już gotowa do
użytku. Pozostaje teraz zajęcie się mechanizmem zegara. Przy nim też
jest co robić. Po pierwsze trzeba przygotować sanki, na których będzie
zamontowany w obudowie. Wykorzystałem do tego kawałki bardzo starego
drewna. Na razie nie wyglądają najlepiej, ale po zabejcowaniu i
polakierowaniu będą wyglądać zupełnie przyzwoicie.
|