Zegar wiszący wysoki

Data modyfikacji: 7 grudnia 2024


 
To co jest widoczne po lewej stronie, to jest obudowa już po renowacji. To co było przed renowacją jest na następnym zdjęciu. Obudowę do tego zegara dostałem gratis 27 grudnia 2023 w Kopalni Skarbów w Grajwie koło Giżycka. Wiele miesięcy wcześniej zauważylem gdzieś w kącie resztki nie wiadomo czego, ale posiadającego jakieś ozdoby, które można jeszcze wykorzystać. Okazało się, że jest to obudowa od zegara, który odmierzał czas dawno temu w jakimś urzędzie w Giżycku. Obudowa zegara zrobiona została z desek sosnowych pokrytych fornirem dębowym. Ozdoby wykonane zostały z drewna orzechowego. Wskutek wilgoci fornir był już całkowicie zniszczony. Ogólnie, stan obudowy był zupełnie tragiczny. Elementy obudowy połączone były przy użyciu dość dużych, zupełnie przekorodowanych wkrętów do drewna. Fornir był przyklejony jakimś białym klejem. Jeden z pilastrów miał dość duży ubytek. Normalny, zdrowy człowiek by już to dawno wyrzucił na smietnik albo wrzucił do pieca. Niestety, ja zawsze widzę to co pozytywne i uznałem, że warto odnowić obudowę choćby tylko po to, aby ocalałe ozdoby mogły jeszcze zdobić. Ekonomicznie było to zupełnie nieuzasadnione, ale w końcu odnowiony zegar miał zostać wyposażeniem domu i czas zużyty na odnawianie tego zegara nie miał już większego znaczenia. Do odnowionej skrzynki trzeba jeszcze dokupić jakiś mechanizm. Sądząc po zastosowanych wkrętach można uznać, że obudowa nie jest szczególnie stara, może z początku XX wieku.

W Kopalni Skarbów ta obudowa była już od 20 lat, przerzucana z kąta w kąt i wielokrotnie zagrożona wrzuceniem do pieca. Jednak zawsze znajdowała obrońcę, który widział w niej potencjał. Ten potencjał i ja dostrzegłem, choć gdy ją widziałem stojącą do góry nogami w kącie, gdzieś wstydliwie schowaną za meblami, to nie dostrzegałem w niej obudowy od zegara, a raczej szczątki jakiejś szafki.








Odnawianie skrzynki rozpocząłem od inwentaryzacji elementów obudowy i dopasowania, w którym miejscu te elementy powinny być. Zegar zrobiony został ze sklejanych desek sosnowych, pokrytych fornirem, zwanych płytami meblowymi. Z takich płyt były wycinane elementy skrzynki zegara, a na to naklejane inne elementy konstrukcyjne i ozdoby. Efekt jest taki, że spod wielu elementów nie dało się usunąć resztek forniru. Za pomocą papieru ściernego oczyściłem drewno ze starego kleju. Część elementów z drewna sosnowego była zupełnie zżarta przez robaki i trzeba było je usunąć. Nieco zmieniłem konstrukcję obudowy, a elementy łączyłem ze sobą na klej z wykorzystaniem drewnianych kołków, które wzmacniały całą konstrukcję. Nowe elementy zrobiłem z drewna dębowego.








 
Stan na 1 stycznia 2024. Część ozdób jest już oczyszczona i przyklejona, zrobiona jest dolna półka.




Mechanizm zegara do tej skrzynki znalazłem 26 stycznia 2023 również w Kopalni Skarbów w Grajwie. Dostałem go gratis do innych zakupów. Mechanizm jest dużo starszy od skrzynki. Trzeba będzie włożyć trochę pracy w renowację. Tarcza jest dość mocno uszkodzona.














Prace przy zegarze zostały odłożone na 8 miesięcy. Dopiero 15 września 2024 obudowę zegara przeniosłem do pomieszczenia, które stało się tymczasowym warsztatem stolarskim, a w przyszłości będzie pokojem wodnym.


Dalsze, intensywne prace przy skrzynce trwały przez weekend 20-22 września 2024. W dolnej części przykleiłem trójwarstwową sklejkę sosnowo-dębową. Odkleiłem ją od jakiegoś starego łóżka z lat 50-tych. Po bokach obudowy mechanizmu też przykleiłem tę sklejkę. Obudowa od razu nabrała dużo lepszego wyglądu.


Ubytki w ozdobie z drewna orzechowego uzupełniłem drewnem dębowym, bo niestety, nie znalazłem żadnego kawałka z orzecha. Obydwa gatunki mają inną barwę i trzeba będzie użyć odpowiedniej bejcy do zabarwienia wstawek tak, aby możliwie mało różniły się od reszty ozdoby. Dość kiepsko poszło mi rzeźbienie rowków. Trzeba naostrzyć dłuta i poprawić brzegi rowków. Ważne są też umiejętności, a tych jeszcze mam za mało.



Do odnowienia są jeszcze drzwiczki, zrobione z drewna sosnowego. Zamierzam nakleić na nie fornir dębowy. Na górze skrzynki będzie zrobiony gzyms.


Na zdjęciu poniżej widoczny jest etap przyklejania sklejki na boku skrzynki na mechanizm zegara. Na plecach widoczny jest metalowy element układu do mocowania sprężyny służącej za gong. Od wewnętrznej strony jest drugi element metalowy. Dzięki takiemu połączeniu cała skrzynka pracuje jako pudło rezonansowe do gongu.


 
Na zdjęciu obok widoczny jest etap doklejania sklejki z boku drzwiczek. Poniżej drzwiczek doklejona jest cienka, dębowa listewka, która nieco porządkuje powierzchnię skrzynki.

Obudowa mechanizmu wygląda już coraz lepiej. Właściwego wyglądu nabierze dopiero po zabejcowaniu jasnych elementów i wykończeniu powierzchni olejem lub lakierobejcą. Wnętrze skrzynki jest bardzo jasne z powodu resztek starego kleju, łączącego fornir z deskami. W środku widoczna jest wewnętrzna część uchwytu do gongu.


Górna prawa ozdoba miała również odłupany kawałek drewna. Uzupełniłem ten ubytek drewnem dębowym, które dość wyraźnie odróżnia się od orzecha.


Naprawiana ozdoba od wewnętrznej strony skrzynki. Do pełnego odtworzenia ozdoby trzeba jeszcze wyrzeźbić brakujące części ślimaków.


Ozdoba od strony zewnętrznej.


Dolna część skrzynki uzupełniona została o delikatny cokół zasłaniający z boku połączenia desek i tworząca mały próg z przodu półki. Będzie mogła być wykorzystana na położenie jakichś drobiazgów, a próg zabezpieczy je przed spadaniem. Obawiam się, że ta półka będzie dużą pokusą dla kotów jako miejsce do spania, z dobrym widokiem na pokój. Cokół zrobiony jest z drewna dębowego z frezowaną górną krawędzią.


Górny gzyms skrzynki na mechanizm jest już zrobiony. Jest dość delikatny, nie przytłacza. Jak znajdę pasującą koronę, to jeszcze w przyszłości nad tym gzymsem będzie jakaś ozdoba.


Na zdjęciu poniżej jest przymiarka ozdoby, którą chciałbym jeszcze dołączyć do obudowy. Ozdoba ta jest znacznie starsza od reszty. Decyzję o jej dołączeniu podejmę dopiero po przymiarce mechanizmu zegara. Ozdoba jest dość gruba i może być przeszkodą dla wahadła.


Na zdjęciu poniżej widoczne już są dwie ramki z listew. Jedna ramka jest przy krawędzi płaszczyzny, a druga w jej wnętrzu. Tę przy krawedzi zrobiłem zupełnie nową z frezowanych listew i ćwiartek koła w narożnikach. Wewnętrzna jest oryginalna, brakowało jednak jednej listwy, górnej, którą dorobiłem. Udało mi się tak dobrać frezy, że uzyskałem listwę o dokładnie takim samym profilu, jak oryginalne.


Klejenie listew było dość proste, jednak przybijanie ich dodatkowo małymi gwoździkami stolarskimi było wyjątkowo frustrujące. Cienkie gwoździki, twarde drewno, nie najlepsze oświetlenie i jeszcze gorszy wzrok spowodowały, że słowa uważane powszechnie za wulgarne były dość treściwym uzupełniem muzyki dobiegającej z głosników.


Kolejna przymiarka centralnej ozdoby, tym razem już w towarzystwie ramek.


Obudowa została uzupełniona o guzy urozmaicające wygląd. Guzy zostały przyklejone i przybite dodatkowo małymi gwoździkami stolarskimi.


Nieco kontrowersyjna jest doczepiona ozdoba pochodząca prawdopodobnie z jakiejś bardzo starej szafy. Cóż, wyszedł mi sprzęt w stylu eklektycznym, o nieco żartobliwej formie. Ozdoba przypomina goły tyłek w trakcie toaletowej akcji. Ale czy wszystko ma być poważne? Na myśl przychodzi mi rzeźbione siedzisko w krześle w katedrze w Vence we Francji, gdzie widoczny jest wypięty goły tyłek z dużą dziurą.


Na zdjęciu można zobaczyć aktualny stan obudowy. W porównaniu z tym co jest widoczne na pierwszym zdjęciu można dostrzec, jaką metamorfozę przeszła ta żałosna kupka drewna. A będzie wyglądać jeszcze lepiej.


Przy skrzynce był mocno zaśniedziały haczyk do zamykania drzwiczek. Po wyczyszczeniu haczyk zamontowałem z powrotem po dobraniu mosiężnych wkrętów i podkładki do wyrównania płaszczyzn.


24 września 2024. Urwałem kilka godzin z innych, pilnych prac i zająłem się skrzynką. Zewnętrzna powierzchnia drzwiczek wymagała jeszcze zajęcia się nią, bo widoczne były sosnowe, brzydkie deseczki. Najlepszym rozwiązaniem wydało mi sie naklejenie warstwy dębowego forniru. Przyciąłem odpowiednie kawałki, potraktowałem je wrzątkiem, aby były bardziej elastyczne i przykleiłem. Potem przycisnąłem ściskami stolarskimi poprzez kawałki deseczek, aby wilgoć mogła wydostać się z forniru. Zebrałem nadmiar kleju wyłażący ze szczelin i posypałem je pyłem dębowym spod szlifierki taśmowej. Dzięki temu po sklejeniu nie będzie widoczny klej na krawędziach. Miejsca te będą miały barwę klejonego drewna.


Fornir po dwóch godzinach był już przyklejony. Przy pomocy skalpela poprzycinałem fornir do krawędzi okienka.



Korzystając z chwilowej przerwy na stwardnienie kleju dorobiłem dwa guzy, które wydawały mi się brakujące do kompletu na obudowie. Po ich zamocowaniu obudowa wygląda lepiej.



25 września 2024. Drewniane elementy w skrzynce są już niemal kompletne. Pozostaje jeszcze przycięcie szkła. Wygrzebałem kawałek starego szkła, grubości około 2,5 mm. No i teraz niełatwe zadania dla amatora. Zawodowiec to by w ciągu minuty wymierzył i wyciął koło ze szkła. Przyłożyłem szkło do okienka, ale niestety, nie mogłem przyłożyć bezpośrednio na powierzchnię drzwiczek. Przy wymierzaniu musiałem się liczyć z błędami związanymi z paralaksą. Na szybę stopniowo naklejałem taśmę klejącą, dopasowując ją do krzywizny otworu. Starałem się zrobić to możliwie dokładnie. Obawiałem się, że jak zechcę zbyt dokładnie to dopasować, to szkło miejscami może wyjść zbyt duże do otworu, w którym ma się zmieścić.


Taśma naklejona. Trzeba było znaleźć jakiś nóż do szkła. Wygrzebałem dwa noże, jaden bardzo stary, co najmniej 50-letni, a drugi znacznie nowszy, firmy STALCO. Próby na kawałku szkła pokazały, że ten starszy nóż jest znacznie lepszy niż ten nowy. Rysuje linię na szkle bez dużego nacisku. Nacinanie szkła wzdłuż zewnętrznej krawądzi taśmy trwało chwilę. Nie było łatwe utrzymanie właściwego położenia noża bez żadnego oparcia. Jakoś jednak poradziłaem sobie z tym mimo kiepskiego oświetlenia i jeszcze gorszego wzroku.


Koło na szkle zostało narysowane, a od krawędzi koła dodatkowe cztery rysy do krawędzi szkła. Chodziło o to, aby odrywać niepotrzebne kawałki szkła ćwiartkami. Taśma została usunięta. Pod szkłam była położona ścierka, aby podłoże było miękkie i niwelowało nierówności stołu, które mogły przy nacisku spowodować pęknięcie szkła.


Szkło dokładnie opukałem pod wytworzonymi rysami, aby powstały pęknięcia szkła pod rysami. Oddzielanie poszło dość sprawnie. Niewielki kawaleczek musiałem odłamywać za pomocą szczeliny w nożu. Po przyłożeniu szkła do otworu w drzwiczkach zegara okazało się, że jednak zbyt dokładnie chciałem dopasować i miejscami szkło nie chciało się zmieścić. Pozostało więc szlifowanie krawędzi szkła. Z pomocą przyszła mi tu stołowa szlifierka taśmowa, którą miałem od kilku tygodni, a która bardzo mi się przydawała przy robieniu z drewna dębowego różnych elementów do skrzynki.


Szkło gotowe. Teraz trzeba jakoś je przymocować do drzwiczek. Kołnierz, na którym opiera się szkło jest od wewnętrznej strony drzwiczek. Szkło musi być blokowane od strony zewnętrznej. Na odwrót byłoby to bardzo proste - by wystarczyło kilka gwoździków i brązowy silikon. Tu jednak nie dam silikonu od zewnętrznej strony. Trzeba znaleźć jakieś inne rozwiązanie. Rozważałem kilka opcji. Wszystkie były jednak pracochłonne. Wymagały precyzyjnego wycinania kawałków drewna, szlifowania, frezowania, itd. Wpadłem jednak na inny, myślę, że dość dobry i prosty pomysł. Metrowy kawałek wąskiej i cienkiej listwy dębowej postanowiłem zwinąć w pierścień, którym zablokuję szybę i przybiję ją do drzwiczek kilkoma gwoździkami. Drewno daje się wyginać po namoczeniu we wrzącej wodzie. Przetestowałem. Da się tak zrobić. Plan na najbliższy weekend to przymiarka mechanizmu do skrzynki i zrobienie sanek, na których mechanizm będzie wstawiany do obudowy. Tarcza zegara musi znaleźć się na właściwym poziomie. Wtedy będę mógl sprawdzić, czy ozdoba centralna nie będzie przeszkadzać w ruchu wahadła. Jak to będzie już gotowe, to nadejdzie pora na zajęcie się oczyszczeniem, naprawą, odnowieniem i regulacją mechanizmu zegara. Zauważyłem, że urwany jest wieszak do wahadła.

Po miesięcznej przerwie spowodowanej brakiem wolnego czasu uzupełniłem jeszcze drobiazgi w obudowie. Raził mnie ten kształt tyłka z wiszącym klockiem. Listwę nad tyłkiem przeciąłem w dwóch miejscach i usunąłem kawałek, a w tym miejscu wkleiłem wyrzeźbioną aplikację z kwiatkiem i listkami. Wygląd od razu się poprawił. Na końcach przymocowałem jeszcze skierowane do dołu piramidki i małe tralki. Bejcowanie obudowy zegara zrobiłem 23 października 2024. Wykorzystałem bejce w kolorze palisandru i starego dębu.



Następnego dnia, gdy bejca już wyschła, zabrałem się za nasączenie obudowy zegara olejem lnianym. Drewno nabrało głębszej, soczystej barwy.





 
Efekt bejcowania i nasączanie olejem można zobaczyć na kolejnych zdjęciach. Teraz kolej na oprawienie szkła i zajęcie się mechanizmem zegara.







5 grudnia 2024. W skrzynce niewiele pozostało już do zrobienia. Powierzchnia drewna została zawoskowana woskiem Liberon w kolorze ciemnego dębu. Do wosku dodawałem terpentynę, aby był w formie płynnej i lepiej wchodził w szczeliny. Terpentyna szybciej odparowywała i zostawała cienka warstwa wosku. Woskowane, wypolerowane drewno posiada przyjemną, jedwabistą w dotyku powierzchnię. Wyciąłem też nową listwę do zamocowania szkła, bo poprzednia okazała się za krótka. Listę wygiąłem w gorącej wodzie i następnego dnia przeszlifowałem na szlifierce taśmowej. Listwa po wyschnięciu nieco się skróciła.


Przy wszelkich pracach oczywiście muszą mi towarzyszyć koty. Tym razem Puchatka uważnie obserwowała, czy aby na pewno wszystko robię zgodnie z  zasadami pracy z drewnem i czy dbam o czystość stylu obudowy.


 
6 grudnia 2024. Obudowa jest już prawie gotowa. Pozostało jeszcze przymocowanie ucha, na którym można będzie zegar powiesić na ścianie. Na zegarze jest też korona, którą dostałem kilka dni wcześniej do tego zegara. Jednak mam wątpliwości, czy jest to właściwa korona. Dość mocno różni się stylem od całej reszty. Bardziej by pasowała do jakiegoś renesansowego mebla. Zegar wydaje się być już zbyt eklektyczny.



7 grudnia 2024. Wygrzebałem wieszak, który może nadać się do powieszenia zegara. Jednak jeden otwór pod wkręt w blaszce wypadł w miejscu, w który była na wylot dziura, może po jakimś wcześniejszym, wielkim wkręcie. Otwór przewierciłem nieco większym wiertłem i wkleiłem tam drewniany kołek. Po jego obcięciu można już było zamocować wieszak.



Przy zegarze kolejny, znudzony inspektor. Przepraszam, teraz zgodnie z tendencjami używania feminatywów powinienem napisać, że inspektorka, o imieniu Gwiazdeczka. Można zobaczyć, jak wyglądają plecy zegara zrobione z sosnowych desek. Są przymocowane do reszty ordynarnymi, za dużymi wkrętami. Jednak wymiana ich nie byłaby zbyt dobrym pomysłem.


 
Po zamontowaniu ucha do powieszenia zrobiłem przymiarkę, jak zegar będzie wyglądał na ścianie. Niestety, ściana wygląda strasznie, czarna i tłusta od dymu wydobywającego się z piecokominka. Jak widać, zdun z wieloletnim doświadczeniem też potrafi popełniać błędy. Przyjdzie jednak pora na rozebranie tego piecokominka i postawienie go na nowo, ale już w formie pieca, tyle że z przeszklonymi drzwiczkami.

Obudowa jest już gotowa do użytku. Pozostaje teraz zajęcie się mechanizmem zegara. Przy nim też jest co robić. Po pierwsze trzeba przygotować sanki, na których będzie zamontowany w obudowie. Wykorzystałem do tego kawałki bardzo starego drewna. Na razie nie wyglądają najlepiej, ale po zabejcowaniu i polakierowaniu będą wyglądać zupełnie przyzwoicie.