W
piątkowy, słoneczny poranek wyszedłem do ogrodu nacieszyć oko piękną, ziemską
przyrodą. W uroczym zakątku, skrytym przed wzrokiem ludzkim, koło miejsca
gdzie palimy ognisko, przycupnąłem na ławce i zacząłem przyglądać się kwiatom
skąpanym w świeżej, porannej rosie. Oglądam tak te kwiatki, tu kwiatek, tam
kwiatek, psia kość tu chwast, tam chwast ... itd. No i wzrok mój zawisł w
końcu na czymś, co też wisiało. A zwisało to z końca patyka stojącego pod
ceglanym murem. Patyk był pochyły, a z jego czubka niczym z wędki zwisało
na sznurku z gęstego śluzu jakieś kłębiące się mięso. Było to tak niecodzienne,
że pobiegłem do domu po aparat fotograficzny. W pośpiechu szukałem jeszcze
do niego akumulatorków, które siedziały w ładowarce. Wszystko jednak zmontowałem
migiem (szybko, nie radzieckim samolotem) i pobiegłem tam, gdzie były te
ruszające się cielska. Zacząłem je uważnie obserwować i w końcu dotarła do
mnie przerażająca myśl - są to Obcy z innej planety, które zamierzają opanować
naszą Ziemię. Nie były to przecież ślimaki. Wcześniej już przyglądałem się
winniczkom, jak wygląda ich wzajemna wymiana genów. Było to eleganckie, ciekawe.
A tu wyglądało niczym na filmach sciencie-fiction, jak obcy mnożą się w zakamarkach
statku kosmicznego, oblepione obrzydliwym śluzem. Z prawej strony głowy każdego
cielska zaczęło wysuwać się coś białego. Stawało się coraz dłuższe i dłuższe,
koniec stawał się spłaszczony i karbowany. No i to coś białego zaczęło się
z tym drugim białym od drugiego osobnika splątywać, skręcać. A żyłka tej
wędki, na której wisiały, coraz bardziej się wydłużała. W końcu urwała się.
Mimo obrzydzenia złapałem obcych i wyrzuciłem z ogrodu do parku. Ostatecznie
niech tam Obcy się mnożą, a nie w moim ogrodzie. Coś takiego potrafi spustoszyć
ogród z ładnych i cennych roślin. Gdyby to były szybko biegające stworki
w skafandrach, to może bym pozamykał je w klatce. A wolno pełzający, żarłoczni
Obcy przynajmniej park nieco oczyszczą ze zbyt gęstego zielska. Grunt to
pragmatyczne podejście, nawet do przybyszów z innych światów. Aby nie wyszło,
że jestem jakimś fantastą czy konfabulantem, to mam jeszcze jednego świadka.
Wszystko to obserwowała ze mną Kamila. Mam też porobione fotografie i nakręcony
cyfrowym aparatem krótki filmik z tymi kłębiącymi się cielskami. Niektóre
zdjęcia można nawet tu obejrzeć. Może ABW tym się zainteresuje? Biolodzy
by pomyśleli, że miałem do czynienia z jakimś gatunkiem pomrowa.