Dziennik
dębiański
|
26 maja 2004
|
Kot w dziurze
Przedwczoraj po południu zszedłem
do piwnicy, aby wziąć trochę ziemniaków. Jak zwykle polazł za mną kot,
którego tytuł, pełne imię i nazwisko brzmi
Szeregowy Ryszard W., w skrócie wołamy go Ryszardem. Do piwnicy
wszedłem
normalnie - przez drzwi, a kot też normalnie - przez otwarte okienko. I
była
to jedyna normalna rzecz jaką zrobił w ciągu najbliższych chwil.
Zeskoczył
z okienka, wziął rozpęd i wskoczył na krawędź otworu, który jest w
murze
na przeciwległej ścianie. Dziura jest na wysokości mojej twarzy, z
jakimś
kawałem zardzewiałej blachy w środku, wielka tylko na tyle, aby
zmieścił
się w niej kot. Otwór prowadzi prawdopodobnie do jakiegoś przewodu
kominowego,
których jest wiele w tych murach. Poniżej otworu, przy samej ziemi jest
otwór
rewizyjny od komina, umożliwiający usuwanie osadzającej się w kominie
sadzy.
Wcześniej
ten kot już
wskakiwał na krawędź dziury, ale zawsze udawało mu się utrzymać
równowagę. A tym razem wskoczył - i przepadł. Jeszcze tylko
na chwilkę zobaczyłem łapy i głowę, które wyłoniły się gdzieś z
czeluści
i ślad po kocie zaginął. W otworze rewizyjnym jakieś cegły - pewnie
komin
zawalony gruzem. Wyjąłem je, ale w otworze tym tylko popiół. Wsadziłem
rękę
do górnej dziury - po kocie ani śladu. Pewnie utknął gdzieś pomiędzy
otworami.
No i koniec - po kocie. Już go stamtąd nie wydostanę. Wołałem
kici-kici,
żadnego odzewu, żadnego odgłosu. A był z niego taki uroczy kot, choć
bez
ogona, ale wyjątkowo przymilny i kontaktowy. Moja reakcja była mniej
więcej
taka jak Siary z filmu Kiler-ów 2-óch po wylądowaniu drugiego Kilera z
niezbyt otwartym spadochronem. Gdy już zaczynałem godzić się z
tragicznym końcem kota
gdzieś w ciasnym przewodzie kominowym patrzę, a przez drzwi z drugiego
pomieszczenia wchodzi zadowolony kot z dumnie podniesioną głową. Nie
wiem, którędy przedostał się do innego pomieszczenia, ale mam podstawy
aby przypuszczać, że znalazł jakieś przejście do piwnicy, gdzie jest
piec chlebowy i palenisko do wędzarni.
Dom ciągle zaskakuje mnie jakimiś niespodziankami. Kot
pozwolił mi na
dostrzeżenie kolejnej sprawy wymagającej wyjaśnienia. Nie znam jeszcze
układu przewodów kominowych, ale po tym zdarzeniu widzę, że jest
bardziej skomplikowany, niż
się spodziewałem. Ale to mnie wcale nie martwi, że dom nie pozwala mi w
nim się nudzić.
|