Sikora bogatka
Parus major Te bezczelne ptaszyska latają całymi stadami i
zimą i latem. Żrą wszystko co im stanie na drodze, aby tylko zmieściło się
do gardła. A jedzą dziennie tyle ile same ważą. I całe szczęście, że nie
ważą tyle co słonie, albo choćby tyle co krowa. Są dość częstymi gośćmi w
domu. Czasem mają problemy ze znalezieniem drogi powrotnej i wtedy jest kłopot,
bo bardzo mocno tłuką się po szybach. Jedna sierotka tak się uderzyła, że
oko nabiegło krwią, a z kolei inna aż straciła przytomność. Ale wyniosłem
ją z domu i po kilku minutach doszła do siebie i odleciała. Po tych wizytach
to zawsze zostają na meblach ślady. Pewnego letniego popołudnia usnąłem na
łóżku i taka paskuda obudziła mnie latając od łóżka, na którym
spałem, na okno, przy którym stało łóżko. W te i wewte. Frrrrrrrr,
frrrrr, frrrrrr ... i jak spać przy czymś takim? Do tego zabrudziła mi łóżko.
Ciekawe, co by powiedziała, gdybym to ja jej do gniazda narobił.
Paskudy jedne są bardzo bojowe. Trzymane w rękach gryzą jak tylko mogą. A gdy już zostaną wypuszczone, to odlatują z jazgotem. Olsztyn, 25 luty 2005 |