Piec
z Bydgoszczy
|
Data
modyfikacji: 19 lutego 2021
|
|
|
Piec
ten pojawił się na tablicy ogłoszeń OLX 12 lutego 2021 za 300 zł.
Dogadanie się poszło sprawnie i na 17 lutego 2021 (środa) byłem już
umówiony, że przyjadę rozebrać piec. Był on w modernistycznej kamienicy
w Bydgoszczy, przy ul Grunwaldzkiej 42.
Po nocy spędzonej w Toruniu o
świcie wybrałem się w stronę Bydgoszczy, tak aby dojechać na godz.
7:30. Pogoda była jednak tak zła - śnieg, śliskie drogi, że dojechałem
chwilę po ustalonej godzinie. Udało mi się znaleźć wolne miejsce do
zaparkowania, co w centrum miasta nie jest takie oczywiste. Do
mieszkania i tak mogłem dostać się dopiero po godzinie ósmej.
Mieszkanie było w trakcie remontu. Należało do miasta i było
przeznaczone na zamianę za wykwaterowanie z budynku przeznaczonego do
wyburzenia. Przyszły lokator nie chciał tego pieca, ponieważ byłby to
tylko kłopotliwy i niekoniecznie pasująy do reszty wyposażenia element.
Aby piec dobrze wyglądał, potrzebował niemałego wkładu finansowego.
Najlepszym wyjściem w tej sytuacji była jak najszybsza sprzedaż tego
pieca za niewielkie pieniądze. No i w ten sposób stałem się
właścicielem
pieca, który miał kilka dość ciekawych cech.
|
|
|
O piecu mogę napisać
nieco informacji, które udało mi się zabserwować:
- Ozdoby pieca są w stylu
secesyjnym, ale kamienica ma już styl modernistyczny (poczętek XX
wieku), który pojawił się po stylu secesyjnym.
- Ozdobne kafle są
nieglazurowane, ale malowane farbami
olejnymi.
- Na płaskich kaflach jest
sygnatura Meissen Saxonia.
- Glazurowane, ozobne
kafle nie mają sygnatur, ale jest
bardzo prawdopodobne, że także pochodzą z wytwórni w Miśni (Meissen).
Są to wysokiej jakości kafle, tworzące po złożeniu jednolity,
pwtarzający się wzór.
- Piec posiada potężny,
wysoki cokół, co bardzo wpływa
na jego urok i wygodę obsługi pieca. Nie trzeba nisko się schylać przy
podkładaniu do pieca i wybieraniu popiołu.
- Narożne kafle są w
postaci pojedynczych, wysokich słupów. Nie jest to poszechne
rozwiązanie. Zwiększa wartość pieca.
- Piec posiadał poziome
kanały, w formie wachlarza.
Kanały po obu stronach paleniska były martwe, tylko zbierał się w nich
popiół.
- Piec posiadał dwoje
drzwiczek - zewnętrzne, ażurowe, zabezpieczające przed poparzeniem się
o drzwiczki wewnętrzne, a także dodatkowo ozdabiające piec.
|
|
|
Rozbieranie
pieca szło dość
sprawnie i bez strat w kaflach. W tylnej ściance pieca odkryłem kilka
ciekawych kafli. Gdy dotarłem do cokołu, wtedy zaczęły się prawdziwe
trudności. Za oknem robiło się już ciemno, a przestrzeń między kaflami
wypełniona była litą warstwą cegieł spojonych gliną. Kafle można
wydobyć dopiero wtedy, gdy całkowicie usunie się cegły. Wyciąganie ich
bez usunięcia cegieł jest równoznaczne z niszczeniem kafli. Okazało się
też, że w tej warstwie cegieł są również dwa spore dwuteowniki,
wzmacniające podstawę pieca. Oprócz zmagania się z wydłubywaniem
cegieł, musiałem też studzić zapał pracownika, który koniecznie chciał
mi w tym pomóc i rwał się do używania łomu. Praca była żmudna i trwało
to chyba ze dwie godziny. Nie obyło się jednak bez strat. Jeden z kafli
przełamałem na pół, ale to już po jego wydobyciu. Nieostrożnie
wyjmowałem ze środka kafla cegłę. Uszkodzenie da się jednak naprawić i
wzmocnić kafel, tak, że nie powinno być to widoczne. |
O godzinie 18:30
samochód miałem już zapakowany i byłem gotowy do drogi. Skrzynki z
kaflami musiałem wnosić do samochodu przekopując się przez głęboki,
mokry śnieg. Gdy wyruszałem, również padał śnieg.
Przede mną była kilkugodzinna podróż po drogach pokrytych błotem
pośniegowym, potem ubitą warstwą śliskiego śniegu, a w końcu drogami
przyprószonymi świeżym śniegiem, przy niewielkim mrozie. Po drodze
mijałem miejscowości o nieco upiornych nazwach Zławieś Wielka, Zławieś
Mała, Łubianka, dwukrotnie Pluskowęsy (dwie różne wsie, odległe od
siebie o około 20 km). Lepsza, czarna i sucha droga, była dopoiero od
Olsztyna. A w okolicach Dębian znów było biało i śliko. Do Dębian
dotarłem około godziny 1:30, do tego
zgrzebując się na 15 minut w zaspie przy domu, przy temperaturze -15
stopni.
|
|
W
tylniej ściance pieca były różne niespodzianki. Często pakowane są w
niewidoczne miejsca kafle nie od kompletu, pozostałe z innych pieców,
ewentualnie kafle gorszej jakości. Tak i tym razem były niespodzianki.
Trafił się jeden kafel w kolorze kości słoniowej, wysokiej jakości,
secesyjny, zdobiony motywem roślinnym.
|
Dwa kafle miały wzory, które
bardziej pasowały do pieców kuchennych, gdzie w górnej części robiony
był pasek niskich kafli z kobaltowym rysunkiem, czasem z napisami. Być
może kafle te były tylko mało udanymi próbami nakładania wzoru do
wypalenia.
Z tyłu pieca były też
cztery nieglazurowane, bardzo ładne kafle z wypukłym wzorem.
|