Piec z Borku Wielkopolskiego


Data modyfikacji: 14 lutego 2009


 
Dzień Świętego Jana upłynął mi na rozbieraniu pieca i drodze powrotnej do Olsztyna. Około godziny 8:30 dojechałem na rynek miasteczka. Miałem jeszcze pół godziny do umówionego spotkania w sprawie pieca. Odszukałem dom, w którym stał piec, a potem połaziłem jeszcze po centrum miasteczka. Dom, który miałem odszukać był małą, parterową kamieniczką wciśniętą między inne domy, położony przy ruchliwej trasie, którą co chwilę przejeżdżały wielkie ciężarowe samochody. Zawartość niektórych samochodów łatwo było odgadnąć ze względu na smród, jaki po nich zostawał - zapach chlewa.

Ze zdjęć już wiedziałem, że kafle w piecu są nienajlepszej jakości, z poniszczoną glazurą. Nastawiony więc byłem tylko na wykorzystanie samych ozdobnych kafli - korony i centralnego, okrągłego kafla. Zamierzałem wstawić go w miejsce aniołków do pieca z aniołami (przestałby już być piecem z aniołami). W ten sposób chciałem uchronić kafel z aniołami przed zniszczeniem. Gdy jednak zobaczyłem ten piec w całości, to na tyle mi się spodobał, że postanowiłem, że odbuduję go w takiej formie jak jest, a uszkodzone kafle zastąpię lepszymi. Będzie tych kafli sporo do wymiany, ale myślę, że warto to zrobić. Piec jest zgrabny, ma ładne proporcje. Glazurowane kafle pokryte są siateczką spękań - krakelurą. Nie odbiera to jednak uroku całości. Jest to po prostu stary piec. Drzwiczki w piecu też są ładne, do wykorzystania w całości.




 
Korona i kafel centralny pomalowane są ciemną, zieloną farbą, a niektóre detale farbą, która ma teraz barwę starego złota. Kafle te są w stosunkowo dobrym stanie. Są jakieś drobne uszkodzenia korony. Ktoś zapewne pastwił się nad orłem, który ma uszkodzenia dzioba i tarczy herbowej. Także jakieś odpryski są na koronie nad orłem. Ale wszystko będzie dokładnie widoczne po usunięciu farby. Na obrzeżu kafla są dwa motywy roślinne - po lewej stronie coś co przypomina gałązki oliwne, może liście ligustra z owocami, a po prawej stronie są liście dębu z żołędziami.

Piec posiada w środkowej części duchówkę, w której można było podgrzewać potrawy. Zamknięta ona jest ładnymi drzwiczkami z głową młodzieńca ubranego w ozdobne nakrycie głowy. Drzwiczki pomalowane są tą samą farbą co kafle. Dotyczczas nie miałem jeszcze pieca z taką duchówką. Ten będzie więc pierwszy. Drzwiczki są w doskonałym stanie, bez jakichkolwiek uszkodzeń. Wystarczy tylko usunąć farbę i zabezpieczyć na nowo, choćby oksydując ogniowo.
 


Rozbieranie pieca zajęło mi 6 godzin. Poszło mi to dość sprawnie. Na szczęście nie trzeba było daleko wynosić gruzu. Piec stał na parterze, a gruz nosiłem na podwórko. Początkowo właściciel proponował, aby gruz składać w kącie pokoju, bo i tak ma być tam remont. Ale gdy na koniec zobaczył ile z tego pieca zostało gruzu, to pewnie odetchnął z ulgą, że nie chciałem tego zostawiać w pokoju. Pokój po rozebraniu pieca pozostał czysty. Kafle starałem się od razu oczyścić z gliny, aby niepotrzebnie nie wozić zbędnego balastu. Straty w kaflach przy rozbieraniu były stosunkowo niewielkie. Niektóre były już dawno pęknięte, chyba ze trzy sam uszkodziłem. Piec nie był stawiany z nowych kafli. Wewnątrz niektórych kafli była inna glina, niż ta, którą były spajane. Także od tylniej strony pieca kafle były wyraźnie gorsze. Płaskie kafle mają 210 mm szerokości i 230 mm wysokości.


 
Drzwiczki od pieca są w stosunkowo dobrym stanie. Wewnętrzne drzwiczki są zwykle wypalone i często nie ma ich wcale. W tym piecu ktoś dorobił nowe z grubej stalowej płyty. Zrobione to zostało dość solidnie. Ale nie widać było na nich śladów, aby z tymi nowymi drzwiczkami paliło się już w piecu. Oś od górnych drzwiczek wymaga wymiany, ale jest to stosunkowo drobna rzecz. Drzwiczki wystarczy wyczyścić i zabezpieczyć. Nie wymagają żadnej dodatkowej trudnej naprawy. Drzwiczki są ładne, z wyrażnymi ornamentami. Odlew jest dobrej jakości w przeciwieństwie do tych, które są teraz w sprzedaży. Drzwiczki te będą więc służyły jeszcze długie lata. Jest na nich sygnatura "Musterschutz".

Jeden z kafli znajdujących się z tyłu pieca był zupełnie inny. Przedstawia fragment budowli z kolumnami i łukami, a do tego jakąś roślinność. Kafel ten jest glazurowany, ale glazura jest marniejszej jakości niż w tych sprzed 100 lat, pokryta ciemnobrązowymi plamkami. Możliwe, że kafel ten jest znacznie starszy niż cały piec. Kafel ten zastąpię innym, białym kaflem. Wśród swoich zapasów znalazłem kafle o takich samych rozmiarach. A ten kafel wzbogaci moją kolekcję starych kafli.
 










 
Na kaflach są różne sygnatury. Wygląda na to, że nie są to sygnatury wytwórni, ale pracowników, którzy robili te kafle. Są one następujące: "GK", "KG", "Herzog", "Kaschade", "Kunert", "G.Ritter", "Linker", "Hoffman II", "Hoffman IIII", "J.K.", "Gartner". Kafle pochodzą więc z manufaktury, a nie przemysłowej wytwórni. Borek Wielkopolski w okresie międzywojennym należał do Polski. Cechy pieca - sygnatury na kaflach i drzwiczkach oraz orzeł pruski wskazują, że piec jest produkcji niemieckiej. Wypływa z tego wniosek, że piec pochodzi sprzed pierwszej wojny światowej, gdy ziemie te były pod władaniem władz pruskich.

Gdy demontowałem najniższą część pieca to zauważyłem, że glina w kaflach była wilgotna, łatwo z nich wypadała. Okazało się, że piec postawiony był bezpośrednio na gruncie. Ta część domu nie była podpiwniczona. Piec ciągnął wilgoć bezpośrednio z ziemi. Stało się też dla mnie jasne, dlaczego kafle w dolnej warstwie pieca mają taką złuszczoną w wielu miejscach glazurę. Jest to dla mnie ważna informacja, gdybym chciał w piwnicy postawić piec. Trzeba zadbać o dobrą izolację przeciw wilgoci.


 
Kanały w piecu są pionowe. Wnętrze pieca zbudowane zostało z wykorzystaniem dachówki karpiówki i cegieł wymiarach 30x14x7 cm. Są to więc cegły o rozmiarze większym, niż współcześnie produkowane. Cegła taka nazywana jest niekiedy gotycką lub klasztorną. Jest to taka cegła, z której zbudowany jest dom w Dębianach. Potrzebuję takich cegieł, ale z tego pieca niewiele zachowało się w stanie nadającym się do powtórnego użycia. Poza tym cegła ta była słabo wypalona, mocno porowata. Jedynie jakieś uzupełnienia muru wewnątrz domu mógłbym nią robić. Do piwnicy już się nie nadaje. W piecu cegły szmotowej nie było. Zdolność akumulowania ciepła tego pieca nie była więc najwyższa.

 
Planuję postawienie pieca w jednym z pokoi na piętrze. Na razie pokoik wygląda paskudnie, ale po odnowieniu go i postawieniu pieca stanie się on przytulny i nawet zimą odpowiedni do zamieszkania. Przez okno jest widok na Dębiany i olbrzymią lipę rosnącą przy domu. Można będzie przez to okno podglądać ptaki w gniazdach znajdujących się na drzewie. A gdy za oknem nie będzie działo się nic ciekawego, to można będzie zastanawiać się, co ukrywa się za starymi drzwiami z okresu baroku, prowadzącymi do maleńkiego pokoiku sklepionego skośną połacią dachu.