Ogród botaniczny w Walencji, Hiszpania
28 września 2008


Data modyfikacji: 30 października 2016

Niedziela zaczęła się marną pogodą. Było pochmurno, mroczno, burzowo, padał deszcz. Zacząłem tracić nadzieję, że wybiorę się do ogrodu botanicznego. Około południa jednak zdecydowałem, że niezależnie od pogody wybiorę się. Pół godziny jazdy autobusem nr 2 i tuż po godz. 12 znalazłem się w pobliżu ogrodu. Troszkę trwało, zanim znalazłem wejście, potem 1€ połaty za wstęp i mroczny ogród z ogromnymi drzewami stał już przede mną otworem. Poczułem się tam jak dziecko, które dostało do zabawy mnóstwo zabawek, a za mało na to czasu. W ogrodzie dominują ogromne drzewa, posadzone zapewne na początku istnienia ogrodu. Są to m.in. ogromne dęby, cyprysiki, sosny pinie. Dużą część ogrodu zajmują gatunki typowo ciepłolubne jak palmy i kaktusy. Jest też spora kolekcja gatunków afrykańskich, południowoazjatyckich i australijskich. Klimat w Walencji odpowiada im, bo nie ma tu w ogóle mrozów. Ogród przecinają regularne alejki dzielące terean na prostokątne kwatery. Niektóre kwatery zrobione zostały w formie ronda. Oprócz drzew, krzewów i roślin zielnych uwagę przykuwają koty, których żyje tu ogromna liczba. Nie są one płochliwe, a nawet same dopraszają się zainteresowania nimi, nadstawiają do głaskania. Oprócz kotów jest sporo ptaków. Część z nich to pospolite gołębie, ale są też gatunki tropikalne, nie śpiewające tylko ostro pokrzykujące wśród koron wysokich drzew. Początkowo w ogrodzie było niewielu ludzi, z czasem jednak przybywało i w porze poobiedniej było już zupełnie dużo.