Ogród
botaniczny w Koszycach, Słowacja
12 września 2015
|
Data
modyfikacji: 29 października 2016
|
Ogród ten odwiedziłem 12
września 2015. Wcześnie rano ruszyłem z Polski, aby przed południem
dojechać na miejsce. Dojazd nie był tak łatwy, jak mogłem oczekiwać.
Odległość od polskiej granicy stosunkowo niewielka, ale po drodze
trafiły się jakieś objazdy z powodu remontowanego mostu, potem krążenie
bocznymi drogami, aby uniknąć płacenia za winietę, tylko po to, aby
przejechać niewielki odcinek drogą szybkiego ruchu do Koszyc.
Potem rozpoczęło się krążenie
po
Koszycach, mieście tak rozkopanym, jakby wszyscy europejscy archeolodzy
i drogowcy zabrali się za grzebanie w ziemi w tym mieście. Takie są
skutki europejskich funduszy. Nawigacja kompletnie pogubiła się i
wprowadziła mnie w miejsce, w którym nie powinienem się znaleźć.
Jedynie miejskie autobusy mogły tam jeździć. Kosztowało mnie to 20
euro, ale za to zyskałem przewodników z centrum miasta do
Botanickiej
Zahrady, leżącej na obrzeżach miasta. Tak krązyliśmy, że samodzielnie
prawdopodobnie stamtąd bym nie wyjechał. W końcu znalazłem się przed
nieciekawym budynkiem z poprzedniej epoki, na którym był wielce
pożądany przeze mnie napis "Botanicka Zahrada". Po zapłaceniu
odpowiedniej kwoty mogłem znaleźć się po drugiej stronie budynku.
Najpierw jednak popatrzyłem na wystawki różnych owoców
znajdujące się w holu budynku.
Zaraz po drugiej stronie
budynku znajdowały się wejścia do palmiarni i niewielkich szklarni.
Można tam zobaczyć kolekcje roślin z wilgotnego klimatu tropikalnego,
sukulenty i roślinki mięsożerne. Specjalnością ogrodu są różne
psiankowate rosnące w gruncie i w doniczkach, m. in. pomiodory i
papryki, których sporo odmian można było tam obejrzeć. Jak
człowiek wyszedł poza budynki, mógł zobaczyć otwartą , płaską
przestrzeń z niewysokimi roślinami, urozmaiconą bajorkiem z wyspą i
strumykiem. W pobliżu znajdowała się kolekcja skalnych roślin dość
ładnie zaaranżowana. Otwarta przestrzeń nie była jednak duża. Zamknięta
była stromym zboczem, prowadzącym ostro pod górę, porośniętym
głównie naturalnym, bukowym lasem.
Z ciekawszych elementów
architektury ogrodowej moją uwagę zwrócił domek dla
owadów, głównie dzikich pszczół. Znajdowały się
tam wiązki trzciny, nawiercone drewniane klocki i ceramiczne elementy
Bajoro z wysepką było dość
miłym akcentem, urozmaicającym tę część ogrodu. Większość
odwiedzających prawdopodobnie nie wychodziła poza tę część, skupiając
się na obserwowanu i dokarmianu kolorowych ryb, które tam
pływały i wyłaniały się niczym wypasione duchy z głębin mało
przejrzystej wody. Obserwując różne elementy bajora można było
szukać inspiracji do tworzenia własnego ogródka wodnego.
Zrobiłem przechadzkę po krańce
ogrodu. W przeciwieństwie do ładnie
zadbanej części na dole, ta wyżej nie robiła już tak dobrego wrażenia.
W różnych miejscach walały się jakieś betonowe elementy rodem z
poprzednego systemu. Wędrówka w stronę obrzeży ogrodu dawała
namiastkę
wędrówki po górach. W górnej części przez
ogród przebiegała linia
energetyczna i otwierał się rozległy widok na okolice Koszyc. W miarę
posuwania się w górę, aleja ogrodowa zmieniła się w nieładną,
leśną
ścieżkę, jakich wiele na obrzeżach miasta. Ta część ogrodu botanicznego
miała już raczej charakter arboretum, tyle że nie było żadnych nasadzeń
obcych gatunków. Po drodze można było zobaczyć miejsce na
ognisko i biesiady wśród mrocznego lasu. Swojego mięsiwa chyba
tam nie trzeba przynosić, bo można złapać i zjeść włóczące się
po alejkach kozy. Dla odważnych są też różne udogodnienia do
włażenia na drzewa pod hasłem "i ty możesz zostać małpą".
W pobliżu budynków można
było obejrzeć wystawioną na zewnątrz kolekcję palm i kaktusów.
Doniczki zakopane były w żwirze, tak że nie szpeciły aranżacji. W
klatce zamknięta też była wolemia szlachetna - australijski relikt
dawnych czasów, po których zostały głównie wielkie
kości.
Więcej sucholubnych i
tropikalnych roślin można było obejrzeć w części
szklarniowej. W wilgotnej części trudno było robić zdjęcia, bo obiektyw
pokrywał się rosą, zanim nie ogrzał się do temperatury, która
panowała
wewnątrz. W bajorach pływały kolorowe ryby, urozmaicając dominujące,
mało mobilne zielone okazy przyrody.
Dla lubiących ogródki
warzywne przygotowana była kolekcja różnych odmian
pomidorów i papryk, znajdujących się głównie w
doniczkach, a także rosnące w gruncie różne zioła i rośliny
przyprawowe.
|