Mostek
na rowku
Oprócz oczyszczania terenu z chwastów zacząłem też budować mostek przez
rowek, który jest na końcu ogródka. Nie wiem po co ten rowek był
kopany.
Ostatnim jego zadaniem było odprowadzanie gnojowicy i obornika z
budynków gospodarczych do stawów. Do tego spełniał też rolę wysypiska
śmieci. Na szczęście hodowla świń i bydła zakończyła się już w
Dębianach i dzięki temu rowek mógł przyjąć inną rolę, bardziej ozdobną,
ale też praktyczną. Wypełniony został przez lata rozkładającymi się
liśćmi i sokami z gnojowicy i obornika. Warstwa, która powstała na jego
dnie była bardzo żyzna i pulchna po wyschnięciu i doskonała do
użyźniania gleby. Po pogłębieniu tego rowka będzie służył jako zbiornik
na wodę do podlewania ogrodu. Mostek potrzebny jest, aby dostać się na
drugą stronę rowka, gdzie zacząłem robić nowe nasadzenia, m.in. różne
gatunki i odmiany jarząbów, nieszpułek, głogów i ich mieszańców
wyhodowanych przez Miczurina. W tamtej okolicy pod warstwą gleby, na
głębokości około 30 cm jest ułożona warstwa polnych kamieni. Pod nią
jest już tylko piasek ze żwirem. Natrafiałem na nią w wielu miejscach.
Patrząc na stare drzewa rosnące na tym terenie można sądzić, że jest to
stary bruk, ułożony setki lat temu, na którym wytworzyła się już dość
gruba warstwa gleby.
Drugi weekend maja
przyniósł niewielki postęp w budowie mostka. Umocniłem tylko kawałek
brzegu i zrobiłem z pieńków dębowych stopnie, po których będzie można
zejść bliżej powierzchni wody, aby zaczerpnąć ją do podlewania roślin.
Umocniony brzeg, podsypany żyzną glebą z rowka będzie dobrym miejscem
na uprawianie tam rododendronów i funkii. Miejsce to będzie z wilgotną,
żyzną glebą i nieco ocienione. Trzy rododendrony zostały już posadzone
w ziemi uzupełnionej kwaśnym torfem. Przy wysokim poziomie wody na
wiosnę korzenie nie powinny być zalewane. Są na wyższym poziomie niż
pierwotny poziom gleby.
Weekend 16 maja 2014
przyniósł kolejny, niewielki postęp w budowie mostka, który zaczął już
nabierać wglądu prawdziwego mostka. Trzeba jeszcze zająć się otoczeniem
mostka i samym rowkiem. Od wielu dni nie było porządnego deszczu i
dzięki temu ziemia w rowku jest w miarę sucha, nie ma błota. Pod
mostkiem dno utwardziłem kamieniami i sukcesywnie będę umacniał brzegi
i czyścił dno. Z zapomnianego wysypiska śmieci powstanie uroczy zakątek
w ogrodzie. Alejkę prowadząca od domu przez ogród i sad w stronę rowka
i dalej w stronę
górki nazwę Aleją Smakołyków. Po drodze można już skosztować różne
owoce: porzeczki, wiele odmian aktinidii, borówki amerykańskie, maliny,
wiele odmian derenia jadalnego, morwy, jabłka, jagody kamczackie,
maliny, świdośliwy, wiśnie, śliwki, za rowkiem różne gatunki i odmiany
jarząbów, nieszpułek, głogów, aronii i przeróżnych mieszańców
międzyrodzajowych.
Przy mostku jest zrobione
zejście, aby można było wiadrem lub konewką zaczerpnąć wodę do
podlewania ogrodu. Pierwszy stopień jest z kamienia, a dwa kolejne ze
słupków dębowych. Góra mostka - belki i deski na wierzchu są z sosny
pomalowanej drewnochronem i nasyconej ropą naftową. Drewno dębowe,
jeżeli jest zanurzone w wodzie, to jest bardzo trwałe. Najszybciej
próchnieje na granicy gleby i powietrza. Jak będzie w tym przypadku, to
się okaże za kilka lat. Dodatkowym efektem budowy mostka i czyszczenia
rowka będzie kilka ton czarnej, bardzo urodzajnej gleby wydobytej z dna.
W czasie pogłębiania rowka
i wydobywaniu z niego ziemi wykopałem przy okazji kawał pnia dębowego,
który prawdopodobnie był za twardy i sękaty, aby go porąbać do spalenia
w piecu w czasie, gdy drzewo zostało ścięte. Wtedy piły łańcuchowe nie
były tak powszechne. Pień na pewno przeleżał kilkadziesiąt lat w
wodzie. Po wyciągnięciu był czarny i twardy. Od razu wiedziałem, że
będzie wykorzystany w ogrodzie na jakiejś rabacie. Znalazł szybko swoje
miejsce na południe od dworu, na krawędzi zbocza, koło trzech
żywotników zachodnich. Posadziłem przy nim łaciatą odmianę bluszczu
pospolitego, aby miał po czym się wspinać.