Kredens myśliwski
|
Data
modyfikacji: 19 września 2022
|
|
|
Na
ten kredens zerkałem już od dwóch lat w Kopalni Skarbów w Grajwie koło
Giżycka. Podobał mi się, ale wymagał
naprawy i renowacji, a do tego cena jego nie była wcale niska. W końcu
jednak zdecydowałem się na niego. Mebel mieł uszkodzoną część środkową
i połamany blat.
Między górką a szafką dolną trzeba uzupełnić brakujące elementy, aby
górkę podnieść i odtworzyć wnękę. Boki
sa w formie rzeźbionych lwów, ale niekompletne, a do tego brakowało
pleców tej środkowej części. Renowację zamierzałem odłożyć na jakiś
czas, aby zdobyć i dopasować potrzebne elementy z jakiegoś innego,
starego mebla.
Kredens miał cierpliwie czekać na strychu na swoją kolej. Na górze
kredensu był postawiony balkonik z tralkami. Był on jednak od innego
mebla i nie pasował ani na górę kredensu, ani do jego środkowej części.
Był za długi.
|
Kredens jednak nie został
wyniesiony na strych. W grudniu 2021, w czasie świąt, przytargałem
dolną część do kuchni i w miarę wolnego czasu zajmowałem się nim. Był
zawalidrogą, ale dzięki temu, że był w kuchni, w której paliłem w
piecu, miałem go cały czas na oku i nawet niewielka wolna chwila
pozwalała mi na zajęcie się nim.
Przede wszystkim trzeba było dorobić nogi. Kredens jest na tyle wysoki,
że tylko na parterze, gdzie są wysokie pomieszczenia, mógł być
użytkowany. Gdyby kredens stał tylko na cokole, by nie miał od spodu
wentylacji i mogła tam być od piwnicy wilgoć, która by niszczyła mebel
i podłogę. Udało mi znaleźć przez internet zakład w Gdańsku, który
zajmuje się produkcją różnych drewnianych elementów do mebli i zegarów.
Do tego kredensu najbardziej by mi pasowały masywne, grube nogi.
Niestety, takich nie udało mi się znaleźć. Zamówiłem więc nogi takie,
jakie oferował zakład, do tego wybrałem koronę z łabędziami i tralki na
górę kredensu. Standardowo, w zakładzie wszystkie te elementy były
produkowane z drewna olchowego, ja jednak poprosiłem o wykonanie ich z
dębu. Korona do tego kredensu okazała się jednak zbyt wątła. Trochę
rozczarowała mnie też z innego powodu - nie była ręcznie rzeźbiona, a
maszynowo, przy użyciu frezarki CNC. Ostatecznie na zwieńczenie
kredensu wybrałem kupioną dawniej koronę, większą, pasującą stylem,
tyle, że wyrzeźbioną w drewnie lipowym. Tę z łabędziami przeznaczyłem
na urozmaicenie pleców środkowej części kredensu. Dół kredensu był już
wcześniej poddawany renowacji. Oryginalnych nóg już nie było. Zostały
zżarte przez czas, robaki i mokre szmaty służące do mycia podłogi.
Zamiast nóg ktoś od dołu poprzybijał deseczki i zrobił cokół. Podpórka
pod prawym ślimakiem była już zupełnie zżarta przez robaki i
rozsypywała się w palcach. Zrobiłem nową z drewna dębowego. Do dziurek
po robakach powstrzykiwałem też preparat insektobójczy. Kredens nie
dość, że ładny, to był jeszcze smakowity.
Blat kredensu był w niezbyt
dobrym stanie. Lewy bok był odłamany, a cienkie deski tworzące blat
były zapadnięte, do tego były długie pęknięcia tworzące szczeliny do 3
mm szerokości. Odnawianie blatu rozpocząłem od wklejenia pod blatem
trzech listew nieco prostujących blat. Całkowicie zapadnięcia nie
usunąłem, ale solidnie wzmocniłem i częściowo wyrównałem. W szczeliny
wkleiłem listwy dębowe, wygładziłem i zabejcowałem. Jakości
wykonywanych prac pilnowała grupa kierowniczo-kontrolna.
Dębowy dekor z łabędziami
do środkowej części kredensu.
Lipowa korona do
zwieńczenia kredensu.
Tralki przeznaczone na
zwieńczenie narożników kredensu.
Dół kredensu został wzmocniony
dębowymi deseczkami, a do nich zostały przymocowane nogi - z przodu
toczone, a z tyłu prostokątne. Do wzmocnienia połączenia prostokątnych
nóg z kredensem wykorzystałem po dwa czopy. Nogi się nie urwą przy
przesuwaniu mebla.
Na zdjęciu poniżej przymiarka z
koroną i tralkami. Otwory pod tralki są za duże i trzeba będzie wkleić
w nie kawałki drewna i ponownie wywiercić otwory, dopasowane do tralek.
Plecy do środkowej części
kredensu zrobiłem z dwóch starych, dębowych boków do łóżka,
przywiezionych kiedyś z Ziemi Kłodzkiej. Szczytów do łóżka nie miałem i
nie było więc żal poświęcić tych boków, tym bardziej, że były one dość
krótkie - 176cm. Zrobiłem z nich jedną, szeroką dechę, łącząc je na
pióro i wpust. Deski różnią się grubością, 4 milimetry różnicy, do tego
są wygięte. Mają one jednak swoje lata i mają kolor starego dębu, nie
będą wyróżniać się od reszty kredensu.
W dolnej części kredensu
brakowało półki. Niestety, nie znalazłem odpowiednich desek dębowych i
zdecydowałem się na zrobienie półki ze starej, kilkudziesięcioletniej
deski sosnowej, która na strychu zakrywała ubytki w podłodze. Po jednej
stronie zostawiłem oflis. Deska została przeszlifowana szlifierką
taśmową, zabejcowana na kolor "dąb rustykalny" i nasączona pokostem.
Dół kredensu został
pomalowany pokostem i czeka na wyschnięcie.
Dół kredensu jest już
zawoskowany i wypolerowany, szyldy przybite mosiądzowanymi gwoździami.
Blat będzie zawoskowany wtedy, gdy zrobiona zostanie góra kredensu.
Korona i tralki w czasie
wysychania warstwy świeżo położonego wosku i oczekiwania na
wypolerowanie.
Przyszła w końcu kolej na
zajęcie się gryfami. W jednym z nich trzeba było dorobić ułamaną, górną
część, wyrównać podstawę i dorobić frezowane listwy u dołu cokołu.
Ułamany kawałek został przymocowany na klej i dwa wklejone drewniane
kołki, wzmacniające połączenie. Wszelkie prace były wnikliwie
kontrolowane przez zespół kierowniczo-kontrolny. Sam proces twardnienia
spoiny był również pod nadzorem zespołu.
Zespół
kierowniczo-kontrolny cierpliwie pilnował procesu twardnięcia kleju.
Przy drugim z gryfów będzie
znacznie więcej pracy, bo nie dość, że trzeba będzie dosztukować spory
kawałek drewna, to jeszcze powycinać kształty i wyrzeźbić. Nie mam
doświadczenia w pracach rzeźbiarskich.
Kawałek dębowego klocka
został już dosztukowany do prawego gryfa.
Nadeszła pora na zajęcie się
prawym gryfem. Wyrzynarką powycinałem brakujące kształty w doklejonej
części no i przyszła pora na rzeźbienie, którego mocno się obawiałem.
Nie miałem w nim dotąd żadnego doświadczenia. Jakieś dłuta rzeźbiarskie
miałem już kupione wiele lat temu i w końcu pojawiła się okazja na ich
użycie.
W pracach rzeźbiarskich
wspomogłem się też urządzeniem do grawerowania i malutkim frezem, aby
pozaznaczać łuski na ogonie gryfa.
|
|
Każdą nowość oczywiście
koty musiały sprawdzić, przetestować, czy nadaje się do użytku.
|
Nadzór nad pracami
rzeźbiarskimi był oczywiście bardzo męczący i nużący. Koteczka musiała
odpocząć. Dosztukowana część gryfa została zabejcowana. Drewno było
ponad sto lat młodsze i nie miało jeszcze naturalnej barwy starego
dębu.
Po nasączeniu pokostem
różnice w barwie drewna stały się już mniejsze.
|
|
Następnego
dnia pokazało się słońce i można było przeprowadzić kolejne testy
użyteczności odnawianego kredensu. Wykonane prace zostały zaakceptowane
i mogłem zająć się kolejnymi etapami renowacji. Wygrzebałem dębowe
listwy, które na pile tarczowej poprzycinałem do właściwych wymiarów i
za pomocą ręcznej frezarki górnowrzecionowej nafrezowałem brzegi
listewek. Wybór frezów miałem dość ograniczony, więc brzegi listew nie
wyszły jakoś oszałamiająco bogato zdobione. Pierwotnie cokoły przy
gryfach były dużo ciekawsze. Plecy środkowej części kredensu zostały
ozdobione ramką, a u dołu przykleiłem i przybiłem gwoździkami dekor z
łabędziami.
|
Inspektorzy zawsze czujni, nie
przepuszczą żadnej fuszerki. Wszystko dokładnie sprawdzają. Nie mogłem
zostawić żadnej niedoróbki, a jak listwy niezbyt precyzyjnie łączyły mi
się na rogach, to wkleiłem tak kawałki drewna tak, aby nie było żadnych
szczelin.
|
|
Wieczór
12 lutego 2022. Pierwsza przymiarka górnej części kredensu do dolnej.
Wymierzone zostały miejsca, w których wywiercone mają być otwory pod
czopy łączące elementy kredensu.
|
Plecy środkowej części przed
bejcowaniem. Do zabarwienia na ciemno wykorzystałem bejcę
alkoholową o barwie kasztanowej, kupioną kilkanaście lat wcześniej. W
końcu doczekała się. Jednak nowe drewno mimo bejcowania wyraźnie
odróżna się od starego. Myślę, że za kolejne sto lat różnica w barwie
zatrze się.
Deski na plecach różnią się nie
tylko grubością, ale też nieco barwą. Dało to jednak ciekawy efekt, tak
jakby łabędzie pływały w stawie czy jeziorze.
Nadeszła pora na zajęcie się
górną częścią kredensu. Była miarę kompletna, bez uszkodzeń. Nasączyłem
drewno pokostem, który ze zwietrzałego drewna wydobył piękną, głęboką
barwę. W środku były dwie półki, stosunkowo nowe, z dębowego drewna.
Jedna z nich była polakierowana. Zeskrobałem tę warstwę wielkim nożem
kuchennym. Po zabejcowaniu i wysuszeniu również nasączyłem pokostem. Z
woskowaniem mebla musiałem zaczekać kolejne dni, aż pokost wyschnie.
Pozostało jeszcze
woskowanie i polerowanie, a na koniec dopasowanie klucza i
przymocowanie szyldów.
Późny wieczór 16 lutego 2022.
Nadszedł w końcu dzień, gdy mogłem uwolnić kuchnię od mebla
dezorganizującego normalne funkcjonowanie. Było to jednak miejsce,
gdzie mogłem w cieple skupić się nad renowacją i przez kilka tygodni
krok po kroku pracować nad różnymi drobiazgami. W jednym z pokojów
zrobiłem tymczasowe miejsce dla niego. Przewiezienie elementów kredensu
na wózkach nie sprawiło większego kłopotu, jednak samodzielne
wtaszczenie ciężkiej, górnej części kredensu na dolną, nie było już
zajęciem banalnym. Mogłem w niwecz obrócić całą swoją wcześniejszą
pracę. Trzeba było zrobić to stopniowo, za każdym razem ustawiać górną
część na coraz to wyższym poziomie i uważać, aby wszystko nie runęło.
Szczególnie witraże były delikatne i odrobina nieostrożności mogła
skończyć się dla nich fatalnie.
Najpierw wtaszczyłem górkę
kredensu na krzesła, potem na stół, kolejno podkładałem skrzynki, a na
koniec jeden bok oparłem na na gryfie, potem drugi bok. Pozostało
jeszcze włożyć kołki pomiędzy obie części, aby już były zablokowane i
nie miały możliwości przesunięcia się.
Trochę przy tym wciąganiu
górki nagimnastykowałem się, ale obyło się na szczęście bez strat.
Przed północą kredens był już kompletny. Mogę teraz w długie, zimowe
wieczory zajmować się następnym meblem.
|
|
Kredens
stoi na razie w tymczasowym miejscu, gdzie czeka na przygotowanie
pokoju w drugiej części domu. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to
będzie świadkiem wielu biesiad i podziwiających go oczu.
|
|