Deska na ścianę
|
Data
modyfikacji: 25 marca 2019
|
Rok 2018 był rokiem wyjątkowo złym rokiem dla mnie i Dębian. Wydarzyło
się wiele nieprzyjemnych spraw, odbierających chęci do robienia
czegokolwiek. Ogród już drugi rok był całkowicie zaniedbany, dom i
budynki gospodarcze popadały w coraz większą ruinę. Marzenia i plany
odchodziły w coraz większy niebyt. Gotowy byłem już po prostu porzucić
Dębiany, aby czas i klimat zrównał je z ziemią. Lepiej już by było
kupić malutki domek nad jeziorem i skupić się na łowieniu ryb i
dalekich podróżach, zamiast topić pieniądze w ruinie, z której i tak
nikt nie będzie chciał korzystać.
Początek 2019 roku przyniósł jednak przełom. Odezwała się we mnie z
powrotem dusza wojownika i zdobywcy, nie bojącego się żadnych trudów.
Wzorem naszych umiłowanych przywódców wstałem z kolan, otarłem twarz z
błota i ruszyłem z posad bryłę. Trzeba pogodzić się ze stratami, zrobić
remanent, zmodyfikować plany i ruszać do boju o świetlaną przyszłość,
aby ludziom w Dębianach żyło się lepiej i dostatniej, czyli mi,
dębiańskiemu suwerenowi. Nadszedł czas walki z przyrodą, dzikim
sąsiedztwem (np. bobry),
wszelkiej maści brakorobami, brakiem wsparcia. Adam Asnyk i jego słowa
z wiersza "Miejcie nadzieję": "kochać się w skargach jest rzeczą
niewieścią, mężom przystoi w milczeniu się zbroić" stały się dla mnie
mottem dnia codziennego. Oszczędności zacząłem zamieniać na maszyny,
narzędzia, materiały budowlane, farby, paliwo. Ofensywę zacząłem od
wypruwania starych instalacji elektrycznych w kuchni i w pokoju z
kominkiem. Nowe przewody skryły się pod tynkiem, nowe gniazda i
wyłączniki błysnęły wśród czarnych ścian, nowe żyrandole oświetliły
pole walki, a w odwodzie czekają już sztukaterie i kolejne stare meble,
zwożone do Dębian. Spod kurzu pobojowiska zaczęły odsłaniać się
drewniane podłogi skrywane pod płytami pilśniowymi. W ścianach czai się
jeszcze V kolumna w postaci żółtych zacieków ze smoły osadzanej przez
dym z kominka. Zwykłe farby emulsyjne sobie z tym nie radzą. Nawet
specjalna, kilkakrotnie droższa farba na trudne plamy się poddała.
Jeszcze w zanadrzu jest kilka sposobów, które będę próbował.
Dla osiągnięcia choć drobnego sukcesu i poprawienia morale postanowiłem
doprowadzić do stanu używalności zwykłą deskę, którą wyrwałem z podłogi
na strychu. Tam trzeba wstawić normalne deski podłogowe, a ta deska
będzie chronić ścianę przed wycieraniem, przy wersalce, w pokoju z
kominkiem. Jest to sosnowa deska, grubości 2 cm, wykrojona z grubego
pnia. Była wzdłuż nieco popękana, ale klej Rakol pozwolił ją
zreanimować. Po sklejeniu pęknięć deska została przeszlifowana za
pomocą szlifierki taśmowej, a potem pomalowana lakierobejcą marki
"Drewnochron" w kolorze ciemnego dębu. Teraz deska czeka na
zamontowanie, ale to już po pomalowaniu ścian. Chwilowo pokój z
kominkiem został wyłączony z grubych prac budowlanych ze względu na
szylkretową kotkę, która w nim zamieszkała i urodziła pięć kociąt.
Gniazdo dla niej i kociaków zrobiłem w dolnej szufladzie eklektycznej
komody. Kotka od razu zaakceptowała to miejsce. A ja mam cały czas
dostęp do kociąt i przyzwyczajam je do rąk. Wyrośnie całe stado
milusińskich przytulasów.
Dodane 19 kwietnia 2019
Deska zawisła już na ścianie,
pomalowanej na razie jedną warstwą farby. Ale już może spełniać swoją
rolę. Wraz z kilkoma nowymi elementami w pokoju czyni to miejsce
przyjemniejszym do pracy, siedzenia i spania w nim, nie tylko dla mnie
ale też dla stada kociaków.
|