Chiny
2016
Notatki z podróży do Chin,
27.11.2016 - 4.12.2016
|
Ostatnie zmiany: 28 listopada 2016
|
Jin
Dian Cloisonne Factory
Jedną z atrakcji podczas wycieczki była wizyta 29 listopada 2016 w
wytwórni ozdób
tworzonych techniką cloisonne, po polsku zwaną ceramiką komórkową. Na
metalowy przedmiot, na przykład mosiężny wazon, lutuje się cienkie
blaszki tworzące pożądany wzór i przestrzenie między blaszkami wypełnia
się emalią. Potem wszystko jest wypalane, aby emalia zeszkliła się, po
czym na koniec powierzchnia przedmiotu jest szlifowana i polerowana.
Wytwórnia cloissone, do której
nas zawieziono, znajdowała się na typowej trasie turystycznej, gdzie
turystów niczym w szklanej bańce wozi się tam, gdzie da się wycisnąć z
nich możliwie dużo pieniędzy. A biura podrózy mają do perfekcji to
opanowane. Turyści mają tak szczelnie wypełniony czas, że nie ma
możliwości pójść w samopas po róznych sklepach. Są za to wożeni do
specjalnie dla nich przygotowanych miejsc. Tak też było i w tym
przypadku. Jest wydzielona niewielka część pomieszczeń, gdzie można
zobaczyć typową manufakturę i ludzi pracujących na różnych stanowiskach
- lutujących blaszki do korpusu, malujących, wypalających. Przypomina
to teatralną scenę, gdzie każdy element ma wywołać w widzach określone
reakcje i odczucia. Nawe stojące gdzieś po kątach czy w przejściach
pokryte grubą warstwą kurzu gotowe wyroby czy walające się kartony.
Wszystko to są elementy scenografii. Na miejscu jest też restauracja,
gdzie po trudach wcześniejszego zwiedzania można posilić się, odpocząć
i z nowymi siłami ruszyć na przygotowany wybieg w części handlowej,
wypełnionej po brzegi przepięknymi wyrobami. Można dostać oczopląsu od
barw i pięknych kształtów. Tu dla odmiany wszystko jest czyściusieńkie
i błyszczące. Dużo jest wyeksponowanych nieprawdopodobnie drogich, ale
wyjątkowej urody przedmiotów. Na niektóre wazony trzeba by wydać
równowartość mieszkania. Do tego jest sporo średniej wielkości wazonów
w cenie rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, a są taż mniejsze,
proporcjonalnie tańsze, ale też absurdalnie drogie. No i jest pełno
gablot z drobnicą, taką już możliwą do kupienia przez przeciętnego
turystę z zagranicy. Ceny w porównaniu z tymi wyeksponowanymi cudami o
kosmicznej cenie wydają się niewielkie. Ale to tylko w tym sklepie.
Obiektywnie patrząc te drobiazgi w porównaniu z ich rzeczywistą
wartością są przesadnie drogie. Ale wielu turystów nabiera się na to i
kupuje, wydając często całe swoje miesięczne pobory na byle drobiazg.
Marketing doprowadzony do perfekcji. A wszystko też dzięki temu, że
turysta nie jest wypuszczany w samopas do normalnych sklepów, w których
kupują Chińczycy.
|