Czy może być jakiś ogród bez
róż? Pewnie tak. Ale czy zasługuje wtedy na miano ogrodu?
W swoim ogrodzie posadziłem kilkanaście odmian róż wielkokwiatowych.
Niektóre krzaczki są niskie, inne wysokie, niektóre z kwiatów osiągają
niemal monstrualne rozmiary. Jednak najbardziej podobają mi się niezbyt
wysokie róże, o niewielkich, ale kształtnych kwiatach. Te niezbyt
wyrośnięte mają najczęściej silny zapach. Każda odmiana ma inny.
Na różach przekonałem się, że każdy inaczej odczuwa zapachy. Trzy
osoby, trzy różne odmiany róż. Dla mnie jedna z róż prawie nie miała
zapachu, dla dwóch pozostałych osób miała bardzo silny. To co dla mnie
bardzo mocno i przyjemnie pachniało, one prawie wcale nie
odczuwały. Między nimi też były różnice w odczuwaniu zapachu.
Niektóre z odmian, które są u mnie w ogrodzie:
1. Landora - żółta.
2. Pink Peace - amarantoworóżowa.
3. Lambada - pomarańczowa, dwa krzaczki rosną w inym miejscu niż
pozostałe. Za towarzystwo mają złotlin japoński.
4. Flamingo - jasnoróżowa.
5. Freude - łososiowopomarańczowa.
6. Hipi - czerwona
7. Papa Meilland
8. Rotary
9. Gloria dei - żółta
10. Eclipse - żółta
11. Virgo - biała
12. Watykan - 6 krzaczków posadzonych wiosną 2006 roku, kupione w
pudełkach z gołym korzeniem. Mają barwę pomarańczową.