DOMOWE KLIMATY
Wszystko, co dotyczy domu
|
Data
modyfikacji: 21 marca 2006
|
Czar
starego żelastwa
Zazwyczaj stare żelastwo ląduje
na śmietniku. Jednak rzadko trafia pod warstwę ziemi na wysypiskach
śmieci. Po drodze, na różnych etapach wędrówki na wysypisko przechodzi
przez selekcję i zazwyczaj trafia na skup złomu. A stamtąd
niekoniecznie musi pojechać do huty na przetopienie. Czasem niektóre
rzeczy trafiają na aukcje Allegro, czasem zdarzało mi się samodzielnie
coś odkupywać na złomnicy. A nawet jeżeli znalazło się już z jakiegoś
powodu pod ziemią, to wcale nie znaczy, że zostanie tam na zawsze.
Trafiają się różni poszukiwacze, którzy odgrzebują żelaztwo, nawet po
upływie setek lat. A jak już coś takiego zostanie odgrzebane, to jest
pewna, dość znikoma szansa, że trafi w moje ręce. Mówiąc "żelastwo" mam
na myśli nie tylko przedmioty z żelaza, ale też żeliwa, a nawet miedzi,
mosiądzu czy cyny. Jedynie do przedmiotów z aluminium nie używam tego
określenia, które aczkolwiek niesłusznie, ale zaliczam do tworzyw
sztucznych, czyli plastików. A plastiki nie są obiektem mojego
zainteresowania. No i jak już żelastwo trafi w moje ręce to spotyka je
tylko jeden los - jest odnawiane od razu lub czeka w kolejce na
odnowienie. Najbardziej interesuje mnie użytkowe żelastwo, t.j. takie,
które może pełnić jakieś praktyczne funkcje. Spośród żelaznego żelastwa
najchętniej wyszukuję przedmioty wykute przez kowala lub odlane z
żeliwa. Co jakiś czas otrzymuję pocztą paczki z takim żelastwem i gdy
wyjmuję kolejne pordzewiałe rupiecie rodzina patrzy na mnie z
pobłażaniem, choć nie w pełni ze zrozumieniem dla tego niezbyt
szkodliwego, ale trochę kosztownego hobby. Był okres, gdy namiętnie
wyszukiwałem żeliwne, ozdobne popielniki pod piece. Fotografie i opisy
tych popielników są w części dotyczącej pieców. Inną grupą przedmiotów
wzbudzających moją namiętność były stare klamki i szyldy do nich. Te z
kolei opisałem na stronach dotyczących drzwi. Kolejna grupa, którą już
tu opiszę, to stare, robione przez kowali zawiasy do drzwi. Na razie są
luzem, ale znajdą swoje miejsce w drzwiach na strychu i w piwnicy. Póki
piwnica jest wilgotna, szkoda mi je tam umieszczać, aby zupełnie nie
skorodowały. Jest ich wiele form i fantazyjnych kształtów. Nie są one
takie śliczne i tak ładne, jak współczesnie produkowane zawiasy, ale
posiadają one wyjątkowy urok i odpowiednio wyeksponowane przyciągają
wzrok. Inną grupą przedmiotów, które zdarza mi się zdobywać, są to
stare narzędzia, szczególnie ostre. A jakie są to narzędzia, to będzie
można tu zobaczyć. Strona ta będzie sukcesywnie uzupełniana o co raz to
nowe przedmioty.
|
Nożyczki
zrobione przez kowala. Kupiłem je w sklepiku ze starociami w Rumunii, w
wiosce Horezu leżącej na południowym zboczu Karpat. Nożyczki są cały
czas ostre i można nimi ciąć papier i tkaniny. Przez długie lata
użytkownia ich pewnie nie tylko włosy były ścinane, ale i niejedno ucho
zostało nieco ochlastane. Ale na szczęście obcięte ucho nie staje się
defektem genetycznym przekazywanym potomnym, bo nie zauważyłem, aby
ludzie w okolicy mieli jakieś szczególnie krótkie uszy.
|
|
Nożyce
do strzyżenia owiec. Przyrząd bardzo pożyteczny. Nauka użwania takiego
narzędzia przydałby się posłom, którzy tworzą prawo podatkowe w Polsce
i urzędnikom z urzędów skarbowych, aby nauczyli się jak strzyc barana,
a nie zarzynać go.
|
|
Jakieś
dziwne narzędzie. Nie wiem, co to jest i do czego służy. Moją pierwszą
myślą było, że jest to jakaś stara lokówka. Ale czy rzeczywiście to
lokówka?
|
|
Zawiasy
pochodzą z okolic Kolna koło Łomży. Jeden z nich jest lekko pęknięty,
ale i tak będzie jeszcze służył przy niezbyt ciężkich drzwiach. Zawiasy
nie są jeszcze odnowione, ale i na nie przyjdzie kolej.
|
|
Zawiasy
te przyjechały do mnie z Bystrzycy Kłodkiej. Jest więc prawdopodobne,
że pochodzą z jakiegoś domu z Dolnego Śląska. Pomimo, że są to dwa
różne zawiasy, to i tak znajdą się na jednym skrzydle drzwiowym.
|
|
Zawiasy
te są nieco skorodowane. Zostały wykopane w okolicach Augustowa w
starych okopach, chyba z I wojny światowej. Pochodzą prawdopodobnie z
XIX wieku. Mogą być też znacznie starsze. Jest to styl barokowy.
|
|
Zawiasy
pochodzą z wioski na Żuławach z barokowych, dębowych drzwi.
Drzwi te mają już swoje miejsce na strychu.
Najpierw muszę tylko naprawić ścianę, w której mają być osadzone. A
naprawa nie będzie łatwa. Spróchniały jest słup, na którym opiera się
legar. Drzwi będą prowadzić do maleńkiego pokoiku pod skosem, w
północno-wschodnim narożniku domu. |
|
Proste
zawiasy wykute przez kowala. Uwagę zwracają ciekawie ukształtowane
końcówki zawiasów. Zawiasy wykorzystane zostaną do drzwi na strychu lub
w piwnicy.
|
|
Drzwiczki
te kupiłem bardzo zardzewiałe, o głębokich wżerach. Wiele lat
przeleżały pod ziemią. Zostały zaoksydowane ogniowo i są już
ładniejsze, ale jeszcze mocno brudzą ze względu na grubą warstwę rdzy.
Są półokrągłe, prawdopodobnie od jakiegoś okrągłego piecyka.
Przeznaczone są do wykorzystania jako drzwiczki rewizyjne w piwnicy do
przewodu kominowego.
|
|
Ciekawe,
żeliwne drzwiczki. Pomalowane są na razie szarą farbą, ale będą ogniowo
oksydowane na czarno. Na drzwiczkach jest postać anioła mańkuta
zajmującego się wcale nie anielską robotą. Czy to za jakąś karę? Może
miał za gruby głos do anielskiego chóru? A może to jakiś piekielny
kowal, któremu wyrosły skrzydełka w nagrodę za jego pracowitość? Będą
to drzwiczki rewizyjne do kanału kominowego.
|
|
Listownik
do starych drzwi. Korpus zrobiony jest z żeliwa, a klapka z żelaznej
blachy. Drobne elementy zrobione są z mosiądzu. Listownik przeznaczony
jest do XIX-wiecznych, modrzewiowych wejściowych drzwi. Wcześniej
znalazłem do nich cały mosiężny, współczesny, ale wymagał powiększenia
otworu w drzwiach, a nie chciałem tego robić. Ten jest w sam raz.
|
|