Cmentarz
rodzinny w parku 21 listopada 2005 Park porośnięty jest wysokimi,
starymi drzewami, pod którymi panuje półmrok.
Jest tam miejsce, gdzie w poszyciu dominuje barwinek i bluszcz. Gdy
jednak
dobrze się przyjrzeć, to można zauważyć kawałki ciosanego granitu,
niektóre
z umocowanymi w nich kawałkami metalu. Są to pozostałości żeliwnych
krzyżów.
Tylko tyle pozostało z dawnego rodzinnego cmentarza dawnych mieszkańców
dworu.
Żeliwo zostało zrabowane w 1985 roku.
Tak było do lipca 2004 roku.
Kamila pewnego dnia powiedziała mi, że na cmentarzu
pojawił się jakiś żelazny krzyż. No i rzeczywiście, był to fragment
starego
krzyża, z połowy XIX wieku. Po odczyszczeniu krzyża udało się odczytać
napisy.
Nareszcie zobaczyłem, jak prawidłowo pisane jest nazwisko dawnych
mieszkańców
dworu. Wiem już, kto chodził po tych pokojach, które ja teraz użytkuję.
Ślady
wokół krzyża wskazywały, że ktoś go odgrzebał spod cienkiej warstwy
ziemi.
Dalsze poszukiwania doprowadziły mnie do kolejnego krzyża całkowicie
zakopanego
pod ziemią. Odgrzebywanie go było dość męczące - krzyż był wielki, a do
tego
był
wrośniety w korzenie brzozy. Dopiero młotek i przecinak uwolniły go.
Ten
krzyż
był już młodszy.
Kilkanaście miesięcy później... Listopad 2005 roku. W czasie
przechadzki po parku zajrzeliśmy na cmentarz. Moje obawy potwierdziły
się. Jeden z krzyżów zniknął, ten starszy. Pozostała złość i żal, że
przepadł kolejny kawałek historii Dębian, ślad po człowieku, który
mieszkał we dworze. Wróciliśmy z przechadzki w ponurym nastroju.
Tydzień później podczas wybierania śmieci z krzaków zobaczyłem znajome kształty. Był to potłuczony na kawałki krzyż, który zniknął z cmentarza, przygotowany do wywiezienia na złom. Niestety, część elementów gdzieś już przepadła i nie da się złożyć tego w całość. Po następnym tygodniu... 20 stycznia 2007 - przechadzka po parku i kolejne
ponure odkrycie - znikły dwa ostatnie krzyże. Jeszcze dwa tygodnie wcześniej
były. Nie sądzę, aby zostały skradzione z biedy, bo nie ma co dzieciom dać
jeść. Krótkie śledztwo. Wszystko wskazuje na to, że to robota jednego z okolicznych
pijaków, który potrzebował gotówki na wódkę. Ciężar większego krzyża, to
powyżej 100 kg, żeliwo. Na kilka butelek wódki starczy. Jak to skomentować?
Jaki z nas naród? Zgłosiłem kradzież na policję. Obejrzeli miejsce, spisali protokół. Po kilku dniach pisemko, że prokuratura odmawia zajęcia się tą sprawą.
|