Osadnicy, którzy zaraz po
zakończeniu wojny dotarli do Dębian zastali budynki bez okien,
pozbawione większości wyposażenia, zniszczone. Z pieców wygrzebywali
metalowe okucia mebli, drzwi i wyposażenia domu, spalonych przez
przechodzące tędy wojsko radzieckie. Zamieszkało w tym dworze kilka
rodzin, dzieląc między siebie pokoje, zmieniając układ pomieszczeń i
ich przeznaczenie. W miarę upływu lat poszczególne części domu
wykupywane były przez jednego z właścicieli. Przez lata w salonie i
przylegającym do niego pokoju była wiejska świetlica. Odkupiona również
po jakimś czasie ta część stała się magazynem zboża. Tony zboża
przechowywane również były w pokojach na piętrze. Podłoga została
szczelnie pokryta plastikową folią, która stała się zabójcza dla
stropów. Przeciekająca czasem przez dach woda powodowała zamoknięcie
desek i belek stropowych. Drewno pokryte folią nie wysychało i po
szybkim czasie zaczęło butwieć. Skutkiem tego w kilku miejscach
fragmenty stropów są do wymiany. Zanim kupiłem, budynek dwa lata stał
pusty. W tym czasie jedna z dachówek zsunęła się. Woda lejąca się dwa
lata po krokwi ściekała na murłatę, która w końcu przegniła i krokiew
zapadła się. Fragment murłaty jest teraz do wymiany. Dach spędza mi
niejednokrotnie sen z powiek. Trzeba będzie w końcu zająć się
kompleksowo remontem dachu. Połacie dachowe mają łącznie 500m
2
powierzchni. Doraźne naprawy pozwalają tylko chronić go przed dalszym
niszczeniem. Czeka mnie na to olbrzymi wydatek. Przedostatni
właściciel, zanim kupiłem ten dom, miał powiedzenie, że po wyglądzie
komina można poznać, czy dom ma dobrego gospodarza. Zgodnie z tym
powiedzeniem jeszcze nie można nazwać mnie dobrym gospodarzem. Kominy
też wymagają zajęcia się nimi.
W 1997 roku do Dębian został
doprowadzony gminny wodociąg. Wkrótce dom opustoszał. Niezabezpieczona
rura wodociągowa w piwnicy pod wpływem mrozu pękła. Gdy mróz puścił,
piwnica została zalana wodą. Woda wypłukała w wielu miejscach zaprawę z
pomiędzy cegieł. Namoknięty wodą mur zamarzał i dzieło zniszczenia
postępowało nadal. Trudności ze zdobyciem cegły o właściwym dla tego
domu rozmiarze zmusiły mnie do uzupełnienia najgorzej zniszczonej
części muru piwnicznego granitowymi kamieniami. Nie jest to, co powinno
być, ale mur ten będzie trwalszy i aż tak bardzo jego charakteru nie
spaskudziłem. Nie jest to obcy materiał w tym domu.