Szafa chlebowa

Data modyfikacji: 17 sierpnia 2020

Wiele lat temu przywiozłem z Dolnego Śląska dwie szafy chlebowe (spiżarki) w bardzo kiepskim stanie. Jedną dość szybko doprowadziłem do stanu używalności i od lat służy w kuchni do przechowywania produktów spożywczych i wyposażenia kuchennego, a druga stała zapomniana pośród rupieci w kącie salonu. Była już częściowo oczyszczona ze starej farby, kupione były toczone nóżki na przód, klejone sosnowe deski na półki i ozdoba na górkę mebla. Dół spiżarki był jednak mocno spróchniały i zniechęcał do dalszej pracy przy niej. Jednak na początku maja 2020 nabrałem chęci na dokończenie renowacji mebelka i przystosowanie go do wykorzystania w łazience na wiadro z mopem, szczotkę i różne łazienkowe akcesoria. Musiałem i tak siedzieć na miejscu ze względu na ekipę remontującą dachy.


 
Górka spiżarki była zupełnie płaska, bez żadnej ozdoby. Aż sama się prosiła, aby ją czymś uzupełnić. Na aukcjach Allegro znalazłem niewielką snycerską ozdobę z egzotycznego, twardego drewna. Gdy została przysłana, to zobaczyłem, że nie została zrobiona ręcznie, a jest dziełem sterowanej cyfrowo frezarki CNC. Tak precyzyjnie wykonanych detali, jak na przykład pręciki w kwiatach, nie da się zrobić ręcznie przy pomocy dłuta (no chyba, że ktoś bardzo mocno chce). No ale już nie wybrzydzałem, tylko wykorzystałem to co jest. Ozdoba została jak cały mebel pomalowana lakierobejcą, ale potem przetarta, aby wydobyć z niej nieco głębi i wyrazistości.



Najwięcej pracy było przy odtworzeniu dolnej części mebla. Dół był spróchniały, zniszczony przez drewnojady. Przybiłem od spodu dwie grube deski, aby było w czym osadzić nóżki, a od wewnętrznej strony przybiłem i przykleiłem dwie cieńsze deseczki. Wyfrezowałem w nich wcześniej rowek, aby osadzić w nim pionową ściankę, rozdzielającą szafę na dwie części. Musiałem dorobić też dolną, przednią poprzeczkę, której w ogóle już nie było. Po osadzeniu nóżek pozostało już tylko ukrycie uszkodzeń za listwami tworzącymi cokół mebla.




 
Poprzeczka i listwy cokołu zostały wycięte ze starych łat, zdjętych z dachu podczas remontu. Były one bardzo stare, co najmniej XIX-wieczne, przybijane jeszcze stożkowymi gwoździami o kwadratowym przekroju, zrobionymi metodami kowalskimi. Drewno z łat miało już szacowną barwę, było ciężkie, żywiczne, bardzo trwałe.







 
Obok jest fotografia mebla już po zamontowaniu wywietrzników i szyldu z kluczem. Elementy te zostały oczyszczone z rdzy i zaoksydowane ogniowo, czyli rozgrzane do czerwoności i włożone do oleju. Miałem trochę kłopotu z odnalezieniem zawiasów zdemontowanych z drzwi, które zdjąłem lata temu, aby dało się lepiej oczyścić drzwi. Przez lata leżały w jakimś pudełku, ale potem przestały tam leżeć. Odnalazłem te zawiasy wśród innego starego żelastwa na strychu.

 
Mebel w trakcie przymiarki do wiadra i mopa. Do pomalowania zostały jeszcze półki i wewnętrzna strona drzwi. Odległość między półkami została dopasowana do pojemników z proszkami i najwyższymi butelkami ze środkami do mycia. Górne półki są już na mniejsze drobiazgi.


 
Do pomalowania mebla wykorzystałem lakierobejcę Dulux w kolorze ciemnego dębu. Po wyschnięciu większość lakierobejcy wsiąkła w drewno dając matową powłokę. Po całkowitym wyschnięciu wygładziłem powierzchnię stalową wełną, a na to nałożyłem warstwę wosku do mebli marki Liberon, również w kolorze ciemnego dębu. Mebel jest teraz gładki, o jedwabistej powierzchni, przyjemny w dotyku. Szafa ta w przeciwieństwie do współczesnych mebli robionych z płyty wiórowej, przetrwa co najmniej dziesiątki lat, a nawet jak będzie nadżarta zębem czasu, to będzie nadawać się do kolejnej renowacji, przywracającej jej wygląd i cechy użytkowe. Nie ma ona idealnej, nieskazitelnej powierzchni, ale właśnie to czyni ją jedyną i niepowtarzalną, a kolejne, pojawiające się w trakcie użytkowania skazy, nie powodują chęci wyrzucenia jej na śmietnik, a jedynie nadają jej patynę starego, szlachetnego mebla.