Szkocja 2016
Notatki z podróży do Szkocji, 27-30 sierpnia 2016


Ostatnie zmiany: 30 sierpnia 2016

Podróż do Szkocji

Mimo że jestem dość odporny na różne trudy podróży, to lot samolotem z Modlina do Glasgow nie był niczym przyjemnym. Już sama ciasnota w samolotach tanich linii lotniczych znacznie zmniejsza przyjemność pobytu wysoko nad ziemią. Samolot wyleciał też z lotniska w Modlinie chyba z godzinnym opóźnieniem. Po prostu sobie grzecznie stał na płycie lotniska i czekał, nie nadwyrężając natrętnością kontrolerów lotu, którzy mieli sporo czasu na kawę i temu podobne obowiązki. Do tego doszło towarzystwo, które miałem z tyłu. Była to mamuśka z Polski z dwójką dziewczynek w wieku 5-6 lat. Tak rozwydrzonych dzieciaków od dawna nie widziałem. Niemal całą podróż dzici darły się na cały głos, kłóciły między sobą, tłukły, wyrywały sobie zabawki, kopały fotele i wyrabiały jeszcze nie wiem co, bo nie odwracałem się. Starałem się zachować stoicki spokój i jakoś dotrwać do końca podróży. Do dziewczynek dołączała z wrzaskami też ich matka, która próbowała je przekrzyczeć i przywołać od czasu do czasu do porządku, ale ze skutkiem zerowym, za to wszystkim w bliższej i dalszej okolicy podnosił się poziom stresu. Jakoś na szczęście inni pasażerowie zachowali na tyle silne nerwy, że nikt nie wyskoczył z samolotu, nie podciął sobie żył w toalecie ani też nie zadławił się częściami odgryzanymi ze smartfonów. Nie słyszałem też, aby aby pilot jakiegoś innego samolotu przelatującego w pobliżu popełnił zbiorowe samobójstwo na sobie i pasażerach. Gdy już wychodziłem w Glasgow z samolotu, to miałem niezwykle wątpliwą przyjemność spojrzenia na sprawców tego zbiorowego stresu lotniczego. Mamuśka i córki były zdecydowanie dobrze odżywione i miały spory zapas kalorii do przerobienia na fonię. W ostatnich chwilach lotu aktywne fonetycznie dziewczątka usnęły i mamuśka miała trudności z ich dobudzeniem. Ale za to reszta pasażerów z niezwykłą siłą przeżywała ten chwilowy brak 130 decybeli na pokładzie.